poniedziałek, 10 grudnia 2012

One-shot

Mój one-shot o Niallu, druga i pierwsza część XD Mam nadzieję, że się spodoba i skomentujecie XD

a jeśli chcecie trzecią to piszcie XDD

@Alice1SS
__________________________________________________________________
Cz. 1

Annabel to prześliczna dziewczyna, której wielkim marzeniem jest dojść do czegoś w życiu. Najodpowiedniejszą dla niej pracą okazała się praca tłumacza. Jest osobą językową, dzięki czemu szybko pojmuję języki. Zna wszystkie bardziej znane języki świata. Dzisiaj miała tłumaczyć wywiad dla polskiego radia. Przyjechała do studia z dużym wyprzedzeniem, wioząc ze sobą mnóstwo książek. Gdy się przyjrzało bliżej można było zauważyć, że są to słowniki. Weszła do środka, gdzie wiał lekki wiatr z klimatyzacji, przez co jej miętowa sukienka z wcięciem w talii rozwiała się, a blond włosy zasłoniły jej piękne szmaragdowe oczy. Co chwila z rąk wypadał jej jakiś przedmiot, tak i też było teraz, gdy chciała wejść do studia. Tylko tym razem nie musiała poradzić sobie z tym sama, jej lekko opalone palce spotkały się z rękoma blondyna, który się pochylał po tą samą rzecz - słownik. Wykrzywiła usta w promiennym uśmiechu i podziękowała. Nic dziwnego, że dziewczyna jest nadal nie śmiała, w końcy tak ogromny sukces osiągnęła w bardzo młodym wieku - zaledwie osiemnastu lat. Weszła do przestronnego pomieszczenie pełnego różnych urządzeń i krzeseł dla widowni. W każdym koncie stały rośliny, a na środku sali był wielki stół z krzesłami ułożonymi w kształcie półkola. Dziewczyna była pod wrażeniem ciepła, które zostało wywołane beżowymi ścianami, pooblepianymi różnymi dziełami sztuki oraz zdjęciami z podobiznami gwiazd. Można było zauważyć, że każde zdjęcie jest podpisane. Najprawdopodobniej przez przedstawioną gwiazdę. Pozostawiła swoje rzeczy przy krześle ze swoim imieniem i nazwiskiem. Przeszła przez pokój pachnący przepięknym zapachem - kawą oraz ciastem. Przeglądała wszystkie zdjęcia gwiazd, oglądała obrazy oraz różne dzieła sztuki. Nie wygląda to jak studio, a raczej pokój zamożnej rodziny - pomyślała.- Nikogo jeszcze nie ma - spytał chłopak z kręconymi włosami. Miał na sobie białą, trochę spraną koszulkę, sprane levisy oraz białe conversy przed kostkę. Blondynka tylko zaprzeczyła jednym ruchem głowy i wróciła do swojego podziwiania sztuki. W pewnym momencie do pokoju wbiegło czterech chłopców mniej więcej w jej wieku. Jeden z czarnymi włosami i grzywą z blond lokiem miał na sobie dżinsową kurtkę, białą koszulę oraz zwykłe dżinsy i adidasy. Drugi zaś ,brunet, miał na sobie koszulkę w czarno białe paski, sprane mustangi oraz czarne vansy. Ścięty na "jeża" miał na sobie koszulkę dobrze opinającą jego klatkę piersiową, całą białą z niebieskimi rękawami 3/4. Dżinsy zwykłe proste, a co do butów conversy, podobnie co u loczka, białe, krótkie conversy. Ostatni to chłopak, który pomógł  jej podnieść książki. Blondyn o zniewalająco niebieskich oczach miał na sobie białą koszulkę z kwadratowym dekoltem, czarne, proste spodnie oraz białe adidasy za kostkę. Dało się wyczuć, targające pokojem, emocje. Każdy chłopak na sali zadawał sobie jedno i to samo pytanie, jak ma na imię tajemnicza, piękna nieznajoma. Bella przeszła przez pokój i po kolei przedstawiła się każdemu, a ci uczynili to samo. Jak się okazało chłopak w lokach ma na imię Harry, z postawionymi włosami - Zayn, mocno umięśniony - Liam, w koszulce w paski - Louis. Chłopak, którym od samego początku najbardziej zaintrygował blondynkę ma na imię Niall. Spodobało jej się to, takie inne od reszty pomyślała. Uśmiechnęła się do nich i w tym momencie wszedł do sali kamerzysta, dźwiękowiec i reszta ekipy, żeby ustawić wszystko do wywiadu. Cały czar w jednej chwili prysł, wszyscy młodzi skierowali  się do swoich miejsc i zaczęło się. Bella miała dzisiaj dość dużo do tłumaczenia, widownia nie była mała, od małych dziewczynek, po dorosłe kobiety, które zadawały pytania. Przydarzyło się też zauważyć jakiegoś przedstawiciela płci męskiej, ale było ich raczej mało. Po skończonym wywiadzie każda osoba zaczęła się zbierać. Blondynka spakowała jak najwięcej rzeczy do torby, przebrała buty na brązowe baleriny i wyszła z budynku. Na podwórzy ciepły wiatr otulał jej nagie, opalone ramiona. Przed wejściem rozciągały się najróżniejsze odmiany krzewów, kwiatów oraz drzew. Postanowiła przejść parkiem w stronę jej mieszkania. Zaczęła schodzić po schodach, ale uniemożliwił jej to dość mocny chwyt za ramię. Odwróciła się i ujrzała uśmiechającego się blondyna. Spoglądał na nią swoimi błękitnymi oczami i spytał.- Annabel wiem, że dopiero mnie poznałaś i jestem dla ciebie nieznajomym, ale może dałabyś mi swój numer? Umówilibyśmy się kiedyś? - Dziewczyna stała jak postać woskowa, aż w końcu się ocknęła.- Oczywiście - podała cyfry. Pożegnała się delikatnym pocałunkiem w polik i odeszła.
- Tak Niall, jeśli oczywiście tylko zechcesz... - Tłumaczka, nie była pewna do czego to zmierza, ale jednego była pewna, że nie wierzy w to co się przed chwilą stało. Niall James Horan, idol nastolatek, członek One Direction, zespołu, który ma za sobą dwa albumy, wygraną nagrodę VMA BRIT oraz wiele innych, chciał, by z nim chodziła. Dla takiej szarej myszki, był to wielki krok. Ledwo co się oswoiła z myślą, że została rozpoznawalna bardzo dobrze w swoim fachu, ale to... nie dało się tego opisać. Była wniebowzięta, że coś takiego się jej przytrafiło.


cz. 2
Dzisiaj miał być wielki dzień dla Annabell, po tym jak przetłumaczyła wywiad ze znanym zespołem One Direction, blondyn - Niall, co wieczór sms-ował z blondynką. Jej natomiast to nie przezkadzało, w końcu kto by nie chciał, by chłopak, przystojny chłopak, zainteresował się dziewczyną, która miała niskie mniemanie o swojej osobie. Po dwóch tygodniach spotkali się w kawiarni. Dziewczyna ubrana w białą zwiewną sukienkę, brązowe baleriny i w biżuterię weszła do środka. Po chwili dostrzegła chłopaka siedzącego samotnie w rogu restauracji Niall pomyślała. Był ubrany w dżinsowe spodnie do kolana, czarne krótkie conversy oraz Niebieską koszulkę z nadrukiem. Dziewczyna niepewnym krokiem podeszła do chłopaka, bała się, że w pewnym momencie Niall uzna, że nie jest warta jego wolnego czasy i tylko marnuje czas. Wyjdzie nawet bez głupiego muszę coś załatwić. 
- Cześć - powiedziała lekko się czerwieniąc.
- Część, proszę siadaj - powiedział wstając by odsunąć krzesło blondynce. W pierwszych chwilach nie wiedzieli jak mają zacząć rozmowę, obydwoje lekko zawstydzeni tym drugim. Dziewczyna patrząc na chłopaka zapominała jak się składa słowa, zdania. Nigdy nie widziała nikogo tak pięknego, zabawnego i interesującego. Chłopaka onieśmieliła jej niesamowita uroda. Blond włosy okalały lekko opaloną twarz z delikatnymi rysami, szmaragdowe oczy przyciągały uwagę i hipnotyzowały chłopaka. Był gotów nie jeść, nie pić, przestać śpiewać tylko po to, by móc widzieć je codziennie rano. Obydwoje przeżywali to równie mocno, gdyż nigdy nie czuli takich mocnych uczuć względem drugiej osoby, czy się zakochałem? cały czas pytał się w myślach farbowany blondyn. To samo pytanie zadawała sobie w kółko Bella. Żadne z nich nie powiedziało, jeszcze tego głośno, ale wiedzieli, że na pewno będą dla siebie bliscy. Po skończonej kawie, ruszyli spacerkiem do parku. Słońce już zachodziło i powoli stawało się zimno, ale im to nie przeszkadzało, woleli swoje towarzystwo, niż odczuwać bolesną rozłonkę. Dziewczyna zaczęła odczuwać lekkie zimno, lecz próbowała o tym nie myśleć po co? pomyślała żebym opóściła Nialla? Nigdy. Jednak wiecznie nie udało jej się tego ukrywać, chłopak w końcu to zauważył. Gdy usiedli na polanie objął ją ramieniem i lekko rękę przesuwał w górę i w dół, by ocieplić blondynkę. W pewnym momencie obydwoje postanowili coś do siebie powiedzieć, co spowodowało stuknięcie się głowami, zaczęli się śmiać z samych siebie, nie starczało im powietrza i położyli się na trawie.
- Wiesz co Niall? - spytała się dziewczyna, gdy zobaczyła jak Niall kręci przecząco głową kontynuowała - Od dawna nie spędziłam tak miło dnia, dziękuję ci za to.
- Nie ma sprawy, ale wiesz, mogę ci szybko go popsuć - powiedział. Blondynka stwierdziła, że jej obawy się sprawdziły. Chłopak uważał ja za nudną i postanowił ją opóścić. Lecz ta nie wiedziała co w zanadrzu ma farbowany blondyn. Lekko się podniósł i usiadł okratkiem na dziewczynie. Nie wiedział co nim kieruje, to było tak jakby jakaś niewidzialna siła pchała go to rzeczy, których by normalnie nie zrobił. 
- Nie, Nie i jeszcze raz NIE! - ale było już za późno, Niall zaczął gilgotać Belle. - Proszę, przestań zrobię wszysto tylko PRZESTAŃ! - dziewczyna nie wiedziała na co się piszę, ale chłopak zamiast powiedzieć, jej to co zamierzał, lekko się schylił i... lekko ją pocałował. To było coś magicznego, coś czego obydwoje pragnęli. Początkowo Annabell nie wiedziała co się dzieję, lecz po chwili odwzajemniła pocałunek. 
- Przepraszam - Powiedział Niall - Na prawdę mi przykro nie chciałem, może ... - Bella przerwała mu wywód kolejnym pocałunkiem. Niall, nie wiedział, że dziewczyna choć w pewnym stopniu może odczuwać to samo co on. Ich usta pasowały do siebie idealnie. - Dobra czegoś nie rozumiem - powiedział, gdy się od siebie odsunęli, by zaczerpnąć powietrza po gorącym pocałunku - ty mnie lubisz? Ale nie tak jak przyjaciela tylko...
- Tak lubię cię Niall, nawet sama nie zdawałam sobie sprawy, że tak bardzo. - Przerwała mu. Ostatnie słowo wypowiedziała patrząc na jego usta.
- Czy to znaczy...?
- Jak mógłbym nie chcieć? Jesteś najpięknięjszą, najzabawniejszą, najinteligentniejszą dziewczyną jaką kiedykolwiek spotkałem - na samym końcu złożył jej gorący pocałunek na ustach.
- Powiedzmy, że ci wierzę - zaśmiała się - a teraz może chciał być ze mnie zejść grubasie? - Zaśmiali się obydwoje na słowa dziewczyny. Gdy chłopak wstał i pomógł dziewczynie ruszyli w kierunku mieszkania chłopaka, by mogła lepiej poznać jego przyjaciół. Resztę dnia i nocy spędzili w swoim towarzystwie, a także osób trzecich.

poniedziałek, 5 listopada 2012

Przepraszam...(ważne)

Nie będę mogła wchodzić na komputer [rzez dwa tygodnie (kolejny głupi zakaz dany przez moją mamę...) Obiecuję, że przez też czas dokończę rozdział i jak najszybciej tylko będę mogła wstawię go :) Lecz na razie będziecie musieli wytrzymać bez tego bloga (Jeśli w ogóle was to obchodzi) Ale na razie nie dodałam rozdziału, ponieważ dłuzszy czas nie mam weny. Mam pomysł i tak dalej, ale nie wiem jak to mam złączyć w całość. Mam nadzieję, że mnie nie opuścicie (co którzy czytają) i jak dodam nowy rozdział to wszyscy skomentują i powiedzą co o nim  myślę, ale na razie strasznie przepraszam i obiecuję, że przynajmniej dla was kochani moi spróbuję się poprawić XD

KOCHAM WAS WSZYSTKICH XXX

@Alice1SS

poniedziałek, 15 października 2012

Rozdział 6

Stałam pod wodą i masowałam się gąbką. Odwróciłam się plecami do otwarcia. Gdy spłukiwałam pianę z ciała poczułam pocałunki na mojej nagiej szyi. Odchyliłam lekko głowę dając lepszy dostęp Harremu. Zaczął składać czułe pocałunki na długości szyi. Delikatnie wodził palcami po mojej nagiej skórze ramienia. Uśmiechnęłam się pod nosem. Powoli odwróciłam się, po czym chłopak złożył bardzo czuły pocałunek na moich wargach. Wsunęłam ręce w jego mokre włosy, mocniej przyciskając go do mojego ciała. Rękami naznaczał kształty na moich plecach. Oderwaliśmy się od siebie i nawzajem patrzyliśmy w swoje zielone tęczówki. Pomimo, że jesteśmy nadzy, przytuliliśmy się. Harry wyszeptał mi do ucha słowa, które dla mnie były jednocześnie najlepszymi słowami na ziemi, a z drugiej nie mogły być wypowiedziane...


- Chyba złamałem obietnicę - szepnął. Poczułam jak nogi uginają się pode mną. Zawsze marzyłam o prawdziwej miłości, ale to nie może być to. Kocham go, ale jak brata. To nie możliwe, żebyśmy byli razem. Oderwałam się od niego spojrzałam w zielone tęczówki. Widziałam w nich miłość, największą jakiej dotychczas zdołałam doświadczyć. Wyszłam z pod prysznica, ubrałam się i wyszłam, szeptając tylko krótkie przepraszam. Ubrałam buty i jak najszybciej wybiegłam z domu. Nie mogłam dłużej tam zostać, nie mogło tak wszystko się potoczyć. Miało być inaczej, mieliśmy być w udawanym związku, a nie prawdziwym. Wszystko się spieprzyło i to tylko moja wina. Nagle zachciało mi się czułości. Jak każda kobieta potrzebuję miłości, ale to nie znaczy, żeby od razu rozkochiwać w sobie międzynarodową gwiazdę. Rozumiem mogłabym być sama do końca świata i udawać dziewczynę Harrego, ale tylko udawać. Weszłam do domu, zostawiając  się co by było, gdybym nigdy nie poznała Harrego. Na pewno moje życie teraz byłoby o wiele prostsze. Weszłam na górę, poszłam do garderoby i poszukałam czegoś do ubrania. Po pół godzinnych poszukiwaniach zdecydowałam się na białe szorty postrzępione na końcach, miętową koszulkę over-sieze oraz białe krótkie convers. Na nos założyłam czarne ray-bany i byłam gotowa na odwiedzenie mojej przyjaciółki w domu. Och... zapomniałabym jeszcze! Trzeba w końcu trochę makijażu nałożyć, tym razem zdecydowałam się tylko na lekkie muśnięcie maskarą oraz błyszczyk. Wchodząc do domu przyjaciółki ujrzałam jej Ojca - Paula. 
- Cześć wujku! - powiedziałam, a raczej krzyknęłam do "wujka" nazywam go tak, ponieważ nasze rodziny są bardzo blisko siebie. - wszystko w porządku? - spytałam ponieważ miał bardzo smutną minę. Przeczuwałam o co może chodzić.
- Powiesz mi dlaczego wyszłaś dzisiaj od Harrego cała zapłakana? - nie mogę uwierzyć. Skąd on o tym wiedział? Od razu samotna łza spłynęła mi po policzku. Nie powinnam tak reagować. Przecież nic takiego złego nie zrobiliśmy. Tak seks to nic złego, a nie zaraz! Przecież to był tylko przyjacielski  seksik, więc nic złego nie mogło się stać. Czekaj, a się przekonasz. To zmieni całe twoje życie. Mówił jakiś głos w mojej głowie. Jestem ciekawa o co chodziło "zmieni się całe twoje życie" o co może do cholery jasnej chodzić? Tak dobra będę słuchać jakiegoś głosiku, głupia ja!
- Nic takiego, ale wujku... ja nie mogę tak - podniosłam wzrok i spojrzałam na niego pełnymi smutku oczami. - Ja nie mogę z nim być, przepraszam. Wiem, że to miało być udawane, ale/// ja tak nie potrafię.
- Spokojnie kochanie - przytulił mnie mój chrzestny. - wszystko będzie dobrze, ale obiecaj mi, że już nigdy nie będziesz taka smutna - zaśmiałam się. Opowiedziałam co się zdarzyło ze... wszystkimi szczegółami, Paul był dla mnie jak członek rodziny. Jak drugi ojciec. Śmieszne, w końcu nim jest. Wszystko załatwione, nie muszę się już spotykać z Harrym. Poszłam na górę do pokoju Ashley. Dziewczyna miała na sobie czarne szorty, tego samego koloru krótkie conversy i odblaskową żółtą koszulkę oversize. No przyjaciółki zawsze wiedzą jak się dopasować do siebie.
- Czemu mi nie powiedziałaś? - spytała. - Czemu mi nie powiedziałaś, że to wszystko było udawane? - wstała i podeszła do mnie - to jego przyjeżdżanie po ciebie jak skończyłaś lekcje, słodkie słówka przy wszystkich, a może jeszcze wasze pocałunki były od nie chcenia? Czemu mi nie powiedziałaś? -  W pewnym momencie zorientowałam się jak bardzo ją skrzywdziłam. Łzy zaczęły jej lecieć ciurkiem. Czym prędzej przytuliłam czarnulę.
- Nie mogłam - wyszeptałam jej we włosy - był kontrakt i...i... - sama też zaczęłam płakać - przepraszam, mogłam ci powiedzieć, ale się bałam, że mnie znienawidzisz. Z każdym dniem rosło tylko większe kłamstwo, a ja nie miałam jak. Po prostu się bałam... przepraszam. - Stałyśmy tak jeszcze dziesięć minut. Odsunęłyśmy się od siebie i obie wybuchnęłyśmy śmiechem.
- Nie rób czegoś takiego nigdy więcej! - Krzyknęła przez śmiech Ashley.
- Jak sobie księżniczka życzy - dygnęłam przed nią, co spowodowało następną falę śmiechu. Posiedziałyśmy u niej jeszcze godzinę przeglądając Teen Voug'a po czym udałyśmy się pod rękę na spacer. Park w tej części miasta był niezwykły, tym bardziej, że teraz jest lato. Światło przebija się przez korony wyższych drzew spadając na nasze twarze z niezwykłą delikatnością. Ścieżki są obsypane żwirem, a obok nich rosną co piękniejsze drzewa i krzewy. Usiadłyśmy na ławce, co prawda Ashley usiadła, ja się położyłam z głową na jej kolanach. Rozmawiałyśmy o przyszłości, o tym co będzie. Czy zawsze będziemy tak jak teraz, beztroskie. W pewnym momencie naszej rozmowy, już na lżejsze tematy zauważyłam piątkę przyjaciół. Po bliższym przyjrzeniu się stwierdziłam, że trzeba brać nogi zapas i uciekać. 
- Ashley, choć nie mam zamiaru z nimi rozmawiać. - powiedziałam wstając.
- Cześć dziewczyny! Co porabiacie?

piątek, 28 września 2012

Rozdział 5

- No co? - spytałam się. Dlaczego? Bo Harry dziwnie się na mnie patrzy, i to cały czas! Podszedł do mnie, położył się na mnie opierając się przy mojej głowie. Nasze oddechy się zmieszały w jeden.
- Seksownie wyglądasz, gdy mówisz w innym języku. - szepnął wprost do mojego ucha.
- n'oubliez pas que c'est seulement un jeu - powiedziałam po francusku nie zapominaj, że jest to tylko gra. Ten się tylko zalotnie uśmiechnął i wpił w moje wargi.



Uśmiechnęłam się po tym, jak sobie przypomniałam, co nam powiedział Louis. "Tylko mi tam dzieci nie robić". No to chyba nie uda się. No przynajmniej nie specjalnie. Cały czas całujac, ocierałam się o Harrego. Nawet się nie zorientowałam, gdy byliśmy już nadzy. Leżałam na nim cały czas, całując bardzo mocno i namiętnie. Pocałunkami schodziłam coraz niżej, aż dotarłam do jego męskości. Muszę przyznać, że jest pokaźnych rozmiarów. Największa jaką dotąd widziałam. Wzięłam jego przyrodzenie do buzi i robiłam tak zwanego "loda". Po skończonej czynności, ocierając się o jego penisa, powróciłam do jego ust. Teraz ja byłam pieszczona przez Harrego. Przemierzał całe moje ciało pocałunkami. Zaczął krążyć rękoma po moich piersiach lekko je zgniatając. Przeszedł do dołu i jeździł językiem po mojej muszelce. Jak skończyliśmy sobie dogadzać, pomogłam w założeniu kondoma. Patrzyłam cały czas chłopakowi w oczy. Po chwili czułam jak napiera na mnie całym ciałem. Dość głośno jęczałam, więc zamykał mi usta pocałunkami. Coraz mocniej napierał, orientując się, że to nie mój pierwszy raz. To było z moim byłym chłopakiem. Koleś się ze mną spotykał dla kasy, gdy się zorientowałam, było już po fakcie. Zorientowałam się, że zaraz dojdzie, a przynajmniej ja. Cały czas się uśmiechaliśmy, nawet wtedy, gdy się całowaliśmy. Nie wiem czy mi się zdawało, ale mam wrażenie, że ktoś stoi przy drzwiach. Ale to pewnie mój wymysł. 
~.~
Po skończonym stosunku oboje padliśmy na łóżko.
- Harry - szepnęłam między oddechami.
- Zgadzam się - odpowiedział dysząc - To był....
- Tylko przyjacielski seks. - dokończyłam za niego. Chyba nawet ja w to nie wierze. Zgodził się. Przykryliśmy się kołdrą i zasnęliśmy. 



~Rano~


Obudziłam się wtulona w śpiącego Harrego. Czułam się bezpiecznie w jego ramionach. A niech mnie. To on miał się nie zakochać we mnie, a nie na odwrót! Na szczęście dobra ze mnie aktorka, a do tego nie muszę marzyć o jego ustach, skoro i tak będę je dostawać. Wstałam z łóżka i spróbowałam nie obudzić Harrego, jak zbierałam nasze ubrania i szukałam koszulki, którą dał mi wczoraj Hazza. Zauważyłam kontem oka, że już wstał i mi się przygląda. Uśmiechnęłam się pod nosem i szukałam dalej.
- Wiesz.... Nie musisz nic zakładać. Mi się podoba to jak teraz jesteś. - Powiedział. Rzuciłam w niego poduszką, która była pod ręką i się zaśmialiśmy. 
- Może tobie się podoba, ale ja bym wolała być ubrana przed twoimi kolegami. - uśmiechnęłam się do niego. Już chciałam poszukiwać jakiegoś ubrania, ale Styles pociągnął mnie za rękę do siebie i przytulił. Leżeliśmy już do tak do godziny dziesiątej, więc postanowiłam już wstawać. Niestety znów nie mogłam zrobić, tego co postanowiłam, gdyż Harry oczywiście nie chciał mnie puścić. Uległam i pogadaliśmy jeszcze dwie godziny, co chwila wybuchając śmiechem. W końcu zrobiliśmy się głodni, więc wyszliśmy z łóżka. Ja znów szukałam koszulki chłopaka. Po pół godzinie zrezygnowana w bieliźnie wyciągnęłam nową. Strasznie się czułam nie mając tamtej, była bardzo fajna. Trzymając się za ręce zeszliśmy na dół. Weszliśmy do kuchni gdzie wszyscy już siedzieli. Reszta miała przylepione do twarzy dziwne uśmieszki. Lou w pewnym momencie do mnie potrzedł i pogładził mnie po brzuchu. Posłałam mu pytające spojrzenie.
- Wiesz Styles junior musi dostać trochę normalnej miłości, a nie napalonej. - zaśmiał się. Postukałam się po głowie na znak, że jest idiotą i czekałam, aż Hazz zrobi śniadanie. Siedzieliśmy na kanapie i oglądaliśmy film. Razem z Harrym, który głowę miał na moich kolanach, na kanapie. Reszta na fotelach lub kanapie. Bawiłam się włosami mojego chłopaka, czy może nadal zasługuję na miano, "chłopaka"? Nie wiem. Trochę mnie bolało, że jednak to nadal tylko udawanie. Kiedy będziemy sami, wszystko zniknie jak bańka mydlana. Poczułam, że samotna łza leci po moim policzku. Szybko ją otarłam zanim chłopcy zobaczą. To nawet zabawne. Ja mówię, żeby się we mnie nie zakochiwał, po czym sama to robię. Może to zwykłe zauroczenie?
Przeprosiłam Harrego i powędrowałam do łazienki ma piętrze. Rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Zaczęłam rozmyślać. Może ja tylko sobie wmówiłam, że się zakochałam? Gdy moje myśli toczyły zaciętą walkę, usłyszałam jak ktoś puka.
- Maggie mogę wejść? To ja, Harry - spytał.
- A nie możesz w tej na dole?
- Zayn tam siedzi i układa fryzurę na spotkanie z Perrie, proszę mogę? Nie wytrzymam...
- Dobrze, ale nie zaglądaj do kabiny! - wszedł i po chwili usłyszałam charakterystyczny dźwięk sprzączka paska. Stałam pod wodą i masowałam się gąbką. Odwróciłam się plecami do otwarcia. Gdy spłukiwałam pianę z ciała poczułam pocałunki na mojej nagiej szyi. Odchyliłam lekko głowę dając lepszy dostęp Harremu. Zaczął składać czułe pocałunki na długości szyi. Delikatnie wodził palcami po mojej nagiej skórze ramienia. Uśmiechnęłam się pod nosem. Powoli odwróciłam się, po czym chłopak złożył bardzo czuły pocałunek na moich wargach. Wsunęłam ręce w jego mokre włosy, mocniej przyciskając go do mojego ciała. Rękami naznaczał kształty na moich plecach. Oderwaliśmy się od siebie i nawzajem patrzyliśmy w swoje zielone tęczówki. Pomimo, że jesteśmy nadzy, przytuliliśmy się. Harry wyszeptał mi do ucha słowa, które dla mnie były jednocześnie najlepszymi słowami na ziemi, a z drugiej nie mogły być wypowiedziane...

piątek, 21 września 2012

Rozdział 4




Dzisiaj mam  "randkę" z Harrym/ Powinnam sobie zażyczyć jeszcze więcej kasy. Jak się okazało nasz ukochany pan Styles nie może powiedzieć przyjaciołom, że ten związek jest udawany. Podobnie jak ja. Ashley, podobnie jak inni ludzie na świecie, myśli, że kochamy się najbardziej na świecie. Fajnie jest sobota, a ja muszę się szykować. Gdyby nie to, że na sto procent będę sfotografowana, poszłabym w dresach. Ubrałam zieloną, lekko świecącą się, sukienkę asymetryczną z głębokim, kwadratowym dekoltem i grubymi ramiączkami. Białe, dwunastocentymetrowe, szpilki. Tego samego koloru kopertówka. Czerwone włosy spięłam w koka, parę włosów z tyłu puściłam wolno i zakręciłam. Usta pomalowałam beżową szminką i połyskującym, przezroczystym błyszczykiem. Oczy podkreśliłam eyelinerem. Wytuszowałam rzęsy. Pomalowałam paznokcie na kremowy kolor i byłam gotowa. Po pięciu minutach zadzwonił dzwonek. Wzięłam do ręki torebkę i poszłam otworzyć. Za drzwiami stał Harry. Ma na sobie czarny smoking tego samego koloru muszkę, białą koszulę i lśniące buty. Muszę powiedzieć, że wygląda na prawdę seksownie. Matko i mówię to ja! Przecież ja go nawet nie lubię. Dobra może lubię jak mnie całuję, widać, że już trochę ćwiczył. Ale to nie znaczy, że jego całego lubię.
- He......- już chciał się przywitać, ale coś mu przeszkodziło. Nie wiedziałam, że wyglądam tak dobrze. Uśmiechnęłam się słodko i wyszłam zamykając drzwi na klucz. Staliśmy na prawdę blisko siebie. Harry zaczął całować mnie po szyi, a ja się uśmiechnęłam i zaśmiałam zadziornie. Odwróciłam się do chłopaka przodem i wyszeptałam do ucha.
- Może później, randka czeka - wyminęłam go i zaczęłam iść w stronę auta. Stał przez chwilę jeszcze nieco zdziwiony, ale szybko popędził w moją stronę, otwierając drzwi przede mną. No plus u mnie. Całą drogę nerwowo spoglądał w moją stronę. Próbowałam się powstrzymać, ale mi się nie udało. Zaczęłam masować jego udo i go uspokajać. Chyba mu się to spodobało. Jeszcze bardziej się zdekoncentrował, ledwo co zdołał się zatrzymać na czerwonym świetle, które pojawiło się znikąd. Odwrócił się w moją stronę.
- Ślicznie wyglądasz - uśmiechnął się zalotnie - ale proszę, nie przeszkadzaj mi podczas jazdy. Chyba, że chcesz nas zapędzić do grobu - spodobał mi się ten uśmiech. Te jego słodkie dołeczki robią wrażenie. Ale niech przestanie, bo to mnie prowokuje. Zaśmiałam się najsłodziej jak potrafiłam, ale jednocześnie seksownie, po czym się zgodziłam. Resztę drogi przebyliśmy spokojnie. Jak się spodziewałam na miejscu było mnóstwo paparazzich. Harry wysiadł pierwszy, otworzył mi drzwi i za rękę poprowadził do restauracji. Zaraz po zajęciu naszych miejsc zaczęliśmy miłą pogawędkę co chwila ze sobą flirtując. Szczerze? Nie przeszkadzało mi to.  Miłą pogawędkę przerwał kelner. Zamówiłam sandacza z gotowanymi na parzę ziemniakami i sosem jogurtowym. Harry natomiast stek polewany winem, wraz z ziemniakami i sosem. Po dwudziestu minutach przynieśli nasze zamówienia. Jedzenia rozpływało się w ustach. Muszę zacząć przychodzić to częściej. Karmiliśmy siebie nawzajem i wymienialiśmy się spostrzeżeniami na temat zamówionych dań. Jak się okazało moje wygrało. Po zjedzonej kolacji udaliśmy się na spacer po parku. Paru fotografów myślało, że są nie widoczni, ale coś im się nie udało. Zatrzęsłam się. Zrobiło się już zimno.
- Zimno ci? - Spytał Loczek. Na odpowiedź pokiwałam głową, po czym chłopak szybko zarzucił na ramiona marynarkę. Po skończonym wieczorze udałam się do domu chłopaka, gdyż miałam poznać lepiej jego przyjaciół. W końcu jego "dziewczyna musi wiedzieć o nim wszystko i jak się zachowują jego przyjaciele. Weszliśmy do domu, ściągnęłam z ramion marynarkę Harrego i za rączkę powędrowaliśmy do salonu. Tam wszyscy wytrzeszczyli na nas wzrok, a szczególnie na mnie. No cóż potrafię i mam nosić coś innego od miniówek... Przywitałam się i razem z Harrym usiedliśmy na kanapie. Skrzyżowałam nogi i oparłam się o Loczka. Jak się okazało lekcje aktorstwa nie poszły na marne. Dzięki nim nie zwracał uwagi, że normalnie czuję wstręt do Harrego. Rozmawialiśmy i co chwila się uśmiechaliśmy do siebie, żeby wyszło bardziej naturalnie. Oczywiście parę całusów nie mogło zabraknąć. W pewnym momencie zrobiłam się śpiąca, a że nie chciało mi się wracać do domu poprosiłam Harrego, żeby poszedł ze mną na chwilę na górę.
- Tylko dzieci mi tam nie robić! - krzyknął za nami Louis. Polubiłam go, w zasadzie cała piątka była do zniesienia i coraz łatwiej było mi udawać. Weszliśmy do pokoju mojego "chłopaka". Trochę się zdziwiłam, że panuję tu taki porządek.
- O co chodzi? - spytał.
- Spać mi się chce, a wolałabym nie tłuc się po nocach nie obrazisz się jeśli się spytam czy mogę u was nocować? - spytałam.
- Jasne w końcu jesteśmy para powinniśmy sobie pomagać - zaśmiał się, a ja zaraz z nim. Podał mi jakąś dużą koszulkę po czym powędrowałam do łazienki. Na szczęście miałam demakijaż i tego typu sprawy ze sobą, więc spokojnie mogłam go zmyć. Co też uczyniłam, po czym weszła pod prysznic. Siedzę tu już chyba z pół godziny. Woda oblewa moje ciało. Składa lekkie pocałunki na nim, tak jakby chciała udowodnić, że jest dla ciała najdelikatniejsza. Wyszłam z pod niego i zorientowałam się, że zostawiłam koszulkę od Harrego w jego pokoju. Zawinęłam się ręcznikiem i powędrowałam w tym kierunku. Harry siedział na łóżku już w spodniach od piżamy, ale tors miał nagi. No chłopie pora odstawić na trochę siłownię. Ma na prawdę świetne mięśnie brzucha, i ogółem mięśnie. Jestem ciekawa co on robi na tym laptopie, dlatego się spytałam.
- Hm.. - oderwał na chwilę wzrok od ekranu, po czym zorientował się jak jestem ubrana, przez co lekko się zarumieniłam. - Robię twitcama, od czasów x;factor żadnego nie było, więc jakoś mnie naszło. - odpowiedział, ale zauważyłam, że nadal lustruje moje odkryte części ciała.
- Aha... to cześć wszystkim - krzyknęłam.
- Chcą ciebie zobaczyć, mogę? - Podeszłam do niego i usiadłam na boku łóżka.
- Widzicie mnie - uśmiechnęłam się promiennie - i jak wrażenia? - uśmiechnęłam się.
- Ja mówię, że w ręczniku i mokrych włosach ci do twarzy.
- a ja mówię dzięki, ale teraz zmykam się ubrać. Przecież co by było gdybyście mnie zobaczyli nagą? - zaśmiałam się odchylając głowę do tyłu. Wyszłam z pomieszczenia i udałam się do łazienki. Po ubraniu majtasków i koszulki Hazzy zabrałam moje ubrania i na bosaka udałam się do pokoju chłopaka. Nadal rozmawiał z fanami, więc się do niego przyłączyłam. Jak się okazało, dosłownie wszystkie fanki One Direction mnie lubią. Widziałam tam chyba tylko jedną obelgę i to tylko na temat mojego koloru włosów. I to na przemian z miłą sugestią. Dziwie się, że nikt nie podejrzewa niczego. Parę osób, pewnie dla żartu, napisało, żeby Harry nie zniszczył mi figury. Oczywiście wszyscy wiedzą w jakim sensie, na co Hazza się oburzył i udał się na przeciwną stronę pokoju. Oczywiście powiedziałam to fanom. Niektórzy pisali w innych językach. Na szczęście umiem ich na prawdę strasznie dużo. Więc każdy kraj dostał pogadankę ze mną w ich ojczystym języku. Najwięcej pogadałam z polkami. Tam są dopiero śmieszne dziewczyny! Chyba muszę namówić chłopaków, żeby najbliższy koncert odbył się w tym kraju. Po pożegnaniu się z dziewczynami uśmiechałam się jak głupia.
- No co? - spytałam się. Dlaczego? Bo Harry dziwnie się na mnie patrzy, i to cały czas! Podszedł do mnie, położył się na mnie opierając się przy mojej głowie. Nasze oddechy się zmieszały w jeden.
- Seksownie wyglądasz, gdy mówisz w innym języku. - szepnął wprost do mojego ucha.
- n'oubliez pas que c'est seulement un jeu - powiedziałam po francusku nie zapominaj, że jest to tylko gra. Ten się tylko zalotnie uśmiechnął i wpił w moje wargi.

czwartek, 20 września 2012

LWWY

Gdybym dzień zwlekała to bym z ty wstawiła rozdział, ale przykro mi nie da się nie obejśc bez tego na blogu, a więc w końcu możemy posłuchać nowej piosenki chłopaków! Kto też ryczy i wszyscy maja go za wariatkę? Cóż ja tak mam xD http://www.dailymotion.com/video/xtqowe_one-direction-live-while-we-re-young_music Link jakby ktoś nie widział, choć pewnie wszyscy widzieli KOCHAM ICH!


ps.: strasznie dużo Zayna co nie? A mało Horanka...

niedziela, 16 września 2012

Do was! ;*

Widzę, że jest parę osób, które czyta tylko to opowiadanie. A więc zapraszam tez na inne http://onedirectioniandrea.blogspot.com/ <----------- 21 rozdziałów i ciągle piszę.
http://everything-is-perfect-before-a-lie.blogspot.com/ <------ 1 rozdział i napisze więcej jak  go wybierzecie na bloga który ma być pisany po zakończeniu Bloga o Andy.



PAMIĘTAJCIE WIĘCEJ ROZDZIAŁÓW NA TEGO BLOGA TYLKO JEŚLI BĘDZIE DUŻO GŁOSÓW NA NIEGO! STRONA http://onedirectioniandrea.blogspot.com/ 


jest ankieta, żebym się połapała gdzie mam wstawiać rozdziały i nad czym rozmyślać. xD

To kto chce czytać to musi zagłosować ^^

KOCHAM WAS XxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxX

środa, 12 września 2012

Rozdział 3

Wstałam rano i się przeraziłam. Moja pierwsze myśl to nie była jak zwykle ,,Ugh...szkoła" tylko ,,Harry, pocałunek". Ja się chyba zabije. Albo lepiej, zrzygam. Ale najpierw trzeba iść do szkoły. Ubrałam bordowe spodnie do połowy łydki, białe vansy oraz kremową koszule z długą kokardą. Na ramiona nałożyłam jeszcze czarny sweter. Jestem dzisiaj jakoś lepiej ubrana niż zwykle. Jakoś więcej pozakrywałam. Poszłam do łazienki i jeszcze się umalowałam. Rzęsy, korektor, błyszczyk i gotowe. Nasza gosposia Marta przygotowała mi śniadanie, więc mogłam od razu zacząć jeść. Marta była jedną z osób, dla których jestem miła. Kobieta jest także polką. Przeniosła się do Londynu, gdyż tutaj osoby z jej wykształceniem zarabiają więcej. Gdy przyjechała, nie miała gdzie się podziać. Dodatkowo okradli ją na lotnisku i nawet nie mogła wynająć jakiegoś pokoju. Akurat miałam powitać rodziców, ponieważ wracali z podróży biznesowej. Widziałam całe zajście, więc zaproponowałam jej u nas pokój oraz prace. Mało osób wie, że jestem w takich sytuacjach bardzo szczodra. Wszyscy myślą, że znaleźliśmy ją w internecie. Podziękowałam miło za jedzenie i wstałam od stołu. Podałam mi jeszcze śniadanie do szkoły. Zabrałam parasol kurtkę, kluczyki i wyszłam. Wsiadłam do auta i pojechałam po Ashley. Po drodze wjechałyśmy jeszcze do sturbacksa. Jak zwykle pachniało tu ziarnami kawy oraz świeżymi wypiekami. Dla siebie wzięłam Cappuccino oraz pączka. Ashley to samo. Gdy dojechałyśmy do szkoły wszyscy się na nas gapili. Dzisiaj obie ubrałyśmy się inaczej niż normalnie. Czarnula miała miętowe spodnie, czarne baleriny oraz tego samego koloru przeźroczystą koszulę bez rękawów. Pod spodem oczywiście czarny stanik. Przechadzałyśmy się ścieżką przed szkołą po czym usiadłyśmy na murku i zaczęłyśmy plotkować. Co jakiś czas ktoś próbował się do nas dołączyć, ale odsyłałyśmy go z kwitkiem. No i znów spóźniłyśmy się na lekcje. Miałam to w nosie.
- Wie pani nie wszyscy mają kuraka na ogródku, który pieje i wybudza ze sny. My używamy takiego fajnego wynalazku zwanego budzikiem. To nie nasza wina, że technologia czasem może zawieźć.
- Heh - westchnęła - Maggie usiądź już. Mam dość tych twoich uwag. - i ciągnęła nadal lekcje. W sumie.... mogę spróbować być miła. Tylko dla kogo? A trudno zastanowię się później. Po skończonych lekcjach odwiozłam Ashley do domu, a sama wróciłam do swojego. Przebrałam się w szorty i duży t-shirt. Odrabiałam właśnie lekcje i zaczął dzwonić mój telefon. Rozbrzmiała muzyczka.  Pierwszy raz nie odebrałam. Uwielbiam tą piosenkę, jest z mojego ulubionego serialu Pretty Little Liars. Telefon zaczął drugi raz dzwonić, więc odebrałam.
- Halo? - powiedziałam.
- Maggie? - ktoś spytał. Po głosie poznałam, że to chłopak mniej więcej w moim wieku.
- Tak... Kto mówi? - spytałam.
- Harry... słuchaj mogłabyś się spotkać ze mną w Gordon Romsay? Musimy o czymś porozmawiać. To P I L N E.
- Ym.... no dobra o której?
- Jak najszybciej. Będę czekał.
- Pa
- Pa. - i się rozłączył. Postanowiłam tak, ponieważ.... A nawet sama nie wiem czemu wpakowałam się w to gówno. Chyba z czystej, głupiej ciekawości. Ubrałam długą blado-różową koszulę. Czarną skórzaną kurtkę. Czarne szpilki i tego samego koloru torebkę. <link>. Krzyknęłam, że wychodzę i pojechałam na wyznaczone miejsce. Gdy wchodziłam od razu zauważyłam Harrego oraz jakiegoś byka (hahah żart wiecie o co mi chodzi. Taki wielki człowiek). Podeszłam do niech i się przywitałam.
- Ym... o co chodzi? - spytałam po dłuższej chwili. Ale oni mi pokazali tylko pewną gazetę. Tytuł głosił ,, Czy Harry Styles ma nową dziewczynę? Przyłapano go jak się całował się z córką najlepszych rekinów w mieście Maggie Olsen! (są zdjęcia!)" Ym... okej. Skąd oni to mają. Wysłałam pytające spojrzenie obydwu.
- Chodzi o to, że jeśli Harry zacznie zaprzeczać, że z tobą chodzi. - zaczął Paul. (tak wiem początkowo go nie poznałam) - Ugh... Maggie posłuchaj mnie moja droga. Musisz poudawać przez dłuższy okres czasu, że jesteś dziewczyną Harrego...
- ŻE CO?! - przerwałam mu - Mam niby zacząć z nim chodzić? Was chyba do reszty porąbało - wstałam z krzesła i dalej krzyczała. Jak skończyłam usiadłam i zaczęłam od nowa - nie ma mowy, żebym zaczęła chodzić z lalusiem. Moja reputacja by na tym strasznie ucierpiała, wszyscy wiedzą, że go nie cierpię, nawet ty!
- Ale całus ci się podobał - uśmiechnął się szyderczo loczek - no weź proszę, a co by ludzi powiedzieli o mnie? Że całuje się z kim popadnie. Proszę! Tylko jakiś czas aż wszystko ucichnie. Nie będą o nas już pisać, ani nic. Co ci szkodzi? - W sumie miał rację, po za tym jeszcze więcej osób by zaczęło się mną interesować. Po za tym to jest świetna okazja, żeby stać się miła. Może to nie jest taki zły pomysł?
- Zgoda - wymamrotałam cicho. - tylko jeśli już mam z tobą chodzić to ja chcę już jakieś wynagrodzenie. Nic za darmo. Żeby was jakoś mocno nie wykorzystywać. Tysiąc za tydzień. Jeśli się zerwie po środku tygodnia wypłata z góry plus wypowiedzenie siedem stów. Umowa stoi?
- Jeny widać, że się wdałaś w rodziców - przyznał Poul - Ale umowa stoi. To teraz błagam was, żebyście poszli na jakąś randkę czy coś. I pamiętajcie nie szczędźcie sobie uczuć! - krzyknął, gdy już wychodziliśmy.
- Może powtórka z wczoraj, chyba nie było tak źle - chwycił mnie za rękę, a ja niechętnie ją przyjęłam.  -Myślę, że mi się to spodoba. - szepnął mi do ucha.
- Jesteś obrzydliwy. Ale mus to mus. A i jeszcze jeden warunek.
- Jaki?
- Nie zakochaj się we mnie.

niedziela, 9 września 2012

Rozdział 2

Przeciągnęłam się. Dzisiejszy dzień zapowiada się zajebiście! Najpierw idę z Ashley na plażę, potem na jakiegoś drinka na miejscu, następnie naszykować się na jakąś imprezę jej ojca. No może to ostatnie nie jest zbyt fajne, ale lepsze to niż nic, co nie? Gdyby nie to pewnie zostałabym w domu i oglądała z przyjaciółką filmy. Wstałam z łóżka i powędrowałam do łazienki. Umyłam się zrobiłam makijaż i się ubrałam, a pod spodem założyłam strój kąpielowy. Gdy wyszłam z łazienki zauważyłam, że mama zrobiła śniadanie, więc szybko zjadłam je. Weszłam do swojego pokoju, zapakowałam najpotrzebniejsze rzeczy do torby.
- Wychodzę! - krzyknęłam i tak zrobiłam. Weszłam do auta i zadzwoniłam do czarnulki, że już jadę. Po dziesięciu minutach byłam już na miejscu. Pojechałyśmy na plaże przy świetnych humorach. Aż w pewnym momencie zaczęła lecieć z radia piosenka One Direction. Ugh... jak ja ich nienawidzę, ale zgodziłam się dla Ashley. Na cały głos śpiewała, przez co nie mogłam przestać się śmiać. Dojechałyśmy, rozłożyłyśmy się i ściągnęłyśmy ciuchy. Ashley miała na sobie śliczne, żółte bikini. Postanowiłyśmy najpierw trochę się pokąpać, a potem pójść chwile pograć w siatkę i się poopalać. Tak też zrobiłyśmy. Jak leżałyśmy plackiem na ręcznikach jakiś koleś do nas podszedł i zaproponował drinki zgodziłyśmy się. Po dwóch powiedziałam dość, w końcu to ja miałam prowadzić, ale moja towarzyszka, jakoś nie zamierzała przestawać. Po pięciu ją do tego zmusiłam. Była lekko wstawiona. Wróciłyśmy do mnie do domu i zaczęłyśmy się szykować. Zostały nam jakieś dwie godziny. Mało czasu. Na początek wybrałyśmy sukienki. Dla mnie cała błyszcząca zielona sukienka, a dla Ashley różowa z pasem pod piersiami. Zostało jeszcze się umalować i wybrać buty. Gdy wszystko było gotowe akurat przyjechał po nas samochód. Zabrałyśmy nasze kopertówki i ruszyłyśmy do auta. Jak zwykle praktycznie same sławy na przyjęciu, cóż za nowość? Nie no cieszę się, że mogę je poznać i w ogóle, ale przydało by się parę normalnych osób. Zrobiłyśmy wejście smoka. Zgadnijcie dlaczego? Oczywiście były korki, więc się spóźniłyśmy. Zeszłyśmy po wielkich schodach na dół.  Sale można nazwać złotą. Wszędzie są zdobienia. Czy ktoś oglądał  Pamiętnik Księżniczki? A więc tu jest tak samo. Tylko nie ma wielkich sukni, ale wystrojone kobiety. Ojciec Ash zabrał nas pod swoje skrzydła i przedstawiał wszystkim. W końcu wskazał grupkę młodzieży, która też musiała tutaj przebywać. Podeszłyśmy i się przedstawiły. Rozmawiałyśmy i siedziałyśmy jak jakieś przyzwoitki. Nie dość tego.
- Choć się zabawić - szepnęłam do przyjaciółki, na co się uśmiechnęła.
- Wreszcie myślałam, że nigdy tego nie powiesz - odpowiedziała i wstała. Zaprosiła mnie gestem ręki i udałyśmy się na parkiet. Przy okazji zabierając kogoś do tańca. Przetańczyłyśmy już chyba z każdym na tej sali. Ktoś postukał mnie w ramię, mój obecny partner  skinął głową i odszedł. Odwróciłam się i stałam przed Harrym. No muszę przyznać, że wygląda naprawdę dobrze, a wręcz seksownie. Ale nigdy tego nie powiem głośno. Do końca jeszcze nie ześwirowałam.
- Mogę prosić - spytałam.
- Jeśli mus to mus - uśmiechnął się normalnie, tak słodko, że zaraz rzygnę tęczą. Akurat puścili bardzo wolny kawałek. Och, ale mam szczęście! Będę tańczyła z Harrym Stylesem przytulańca! Czujecie ten sarkazm? No i się zaczęło, ugh... Dobra tańczymy, on mi słodzi, jak to pięknie wyglądam. Próbuje swoich sztuczek, a ja go cały czas spławiam i marzę, żeby jak najszybciej się to skończyło. No fajnie patrzę na moją przyjaciółkę, ale ta tańczy w najlepsze z Niallem, a reszta przyprowadziła swoje dziewczyny. O matko, skąd ja to wiem? A no tak godzinne wykłady wykonywane przez Ashley. Fuck Yeah! Piosenka się skończyłam, wyswobodziłam się z objęć loczka i podążyłam na taras. A co on zrobił? Ten dureń poszedł za mną. Gdy już byłam na powietrzu odetchnęłam z ulgą.
- Co tak znikasz kocie? - spytał, a ja chciałam już mu wytarmosić, te loczki.
- Kocie? Serio myślisz, że się na coś takiego złapie? No to się grubo mylisz. Muszę zgrywać miłą panienkę dla Paula i Ashley, żeby było, że wszystko u nich jest idealne, tak? Więc się ode mnie odpierdziel, comprendo? - Jeny, ale ten koleś działa mi na nerwy. Zaczął poruszać dziwnie brwiami. - Jezu nic dziwnego, że nie masz dziewczyny. Mam nadzieję, że reszta tych małpiszonów jest normalniejsza od ciebie.
- Zaraz, skąd wiesz, że nie mam dziewczyny? Czyżbyś zgrywała tylko niedostępną? - I zaczął się przybliżać.
- No chyba na głowę upadłeś - odchyliłam się do tyłu i zrobiłam minę zwaną, Are you fucking kidding me? - Mam przyjaciółkę, która uwielbia wasz zespół i mówi mi o was praktycznie cały czas. Ty chyba nie myslisz, że ja bym mogła was lubić, co nie?
- Powiedzmy, ale nadal widzę w twoich oczach, że ciebie pociągam.
- Żartujesz? Mogłabym nawet się z tobą pocałować, a nic bym nie poczuła. W moim brzuszku nie rozbroiły by się tak zwane ,,motylki".
- Serio? To to zrób i się przekonamy. - zaczął sobie ze mnie drwić, o nie na to to ja nie pozwolę gówniarzowi.
- A żebyś wiedział, że to zrobię! - wykrzyknęłam i wpiłam się w jego wargi. Początkowo stał nieruchomo. Lecz trwało krótko. Po chwili całowaliśmy się bardzo namiętnie. No muszę przyznać koleś całuje NIEZIEMSKO, ale to nic nie zmienia, że go nie kocham. Ale cóż, jak ma się już takiego genialnego partnera to trzeba to wykorzystać. Jeny ile to trwa. Oderwaliśmy się od siebie.
- No nie można powiedzieć, że dobrze nie całujesz, ale to nie zmienia tego co do ciebie czuje. Czyli powiedzmy, że niezbyt ciebie lubię.
- Dzięki za komplement, i muszę przyznać, że też jesteś w tym niczego sobie...
- No cóż praktyka - zaśmialiśmy się. Zbliżał się do jeszcze jednego pocałunku, ale ja w ostatniej chwili się oderwałam i odeszłam.

czwartek, 23 sierpnia 2012

Rozdział 1

- Kochanie wstawaj. Trzeba iść dzisiaj do szkoły- budziła mnie matka. Ledwo co otworzyłam oczy i się zdziwiłam. Byłam w domku gościnnym. Jak? 
A no tak, wczoraj miałam ochotę na lekkie wstawienie się z Ashley. Oglądałyśmy Gilmore Girls - nasz ulubiony serial. Szkoda, że Amy rozstała się z programem i przez to nie miałam jak się dowiedzieć czy moje OTP (aka Logan i Rory) nadal jednak byli razem. Gdy skończyłyśmy oglądać chyba setny odcinek tego dnia i wypiłyśmy dwie butelki wina, Higgins poszła do siebie do domu, który znajdował się obok. Domek gościnni to jedna z najlepszych rzeczy w tym domu. Nie trzeba się zamartwiać kiedy puszczasz na cały regulator muzykę, ponieważ ściany są dźwiękoszczelne. Dlatego tutaj urządzam imprezy. Wstałam z kanapy, ubrałam klapki i poszłam do domu, by następnie wrócić do swojego pokoju. Jest to dość duża przestrzeń, zaraz obok wejścia jest para drzwi, jedne prowadzą do garderoby, a drugie do łazienki. Podłoga jest obłożona jasnym drewnem, na którym został położony beżowy puszysty dywan. Ściany są pokryte białym kolorem z drewnianymi wstawkami z tego samego materiału co podłoga. Na przeciwko łóżka znajduje się wielkie okno wraz z przeszklonymi drzwiami wchodzącymi na balkon, na którym znajduje się zestaw wypoczynkowy. Przy szarym, dwuosobowym łóżku znajduje się mała przystawka, a jeszcze trochę dalej leżanka. Przy "dziurze" w ścianie jest kominek, telewizor oraz kanapa i dwa fotele. (macie filmik na górze z całym domem). Najlepsze w moim pokoju jest to, że łazienka ma połączenie i z garderobą, i z pokojem.
Weszłam do garderoby, szukając ubrania do szkoły. Po paru dobrych minutach wybrałam białe rurki do kostki, cytrynowe szpilki i tego samego koloru żakiet w stylu staroangielskim, do tego z tego samego materiału krótką bluzkę, która mogłaby być ubrana w roli stanika. Przeszłam do łazienki gdzie się umyłam, pomalowałam i związałam włosy w wysokiego kucyka. Ubrałam się we wcześniej wybrane ubrania i wyszłam do pokoju. Wzięłam czarną torbę Birkina, do której miałam spakowane najważniejsze rzeczy do szkoły i wyszłam do kuchni. Czekała już tutaj na mnie nasza gosposia - Martha. Jest to kobieta tęgiej urody, dosyć niska i nigdy się nie maluje. Jedyne co zawsze robi to związuje swoje włosy w wysokiego koka. Przywitałam się z nią skinięciem głowy, wzięłam przygotowane dla mnie śniadanie z kawą na wynos i powędrowałam do garażu. Wsiadłam do swojego Range Rovera, gdzie na miejscu pasażera położyłam swoje rzeczy. Wysiadłam, zamknęłam drzwi i ruszyłam w stronę Ashley. Dziewczyna była ubrana w same czarne rzeczy. Rozkloszowaną spódniczkę ponad połowę uda, bluzkę bez dekoldu z długimi rękawami, przez to, że lekko prześwitywała dało się zauważyć, że nie ma na sobie stanika. Do tego dobrała kozaki ponad kolano, w których nie wiem jak się nie gotowała. Jest w tym momencie początek
maja, ale jesteśmy w Los Angeles, więc pogoda tutaj jest dosyć ciepła. Jestem szczęśliwa, że to już koniec mojej historii z tą szkołą, nie wiem czy dałabym radę jeszcze dłużej wytrzymać w tym więzieniu. Usiadłyśmy na jednej z ławek postawionych przed szkołą i zaczęłyśmy rozmawiać. Zjadłam swoje śniadanie, a gdy już skończyłam rozbrzmiał dzwonek na lekcję, zebrałyśmy się poszłyśmy ślamazarnym krokiem do klasy. Nowy rekord przyszłyśmy spóźnione tylko o 10 minut.

- Olsen, Higgins proszę usiąść na miejscach, tym razem oddzielnie - powiedział nauczyciel, a ja od razu wykorzystałam swoją szansę.
- Chyba w pana snach - 
-Przepraszam bardzo? - oczywiście, że nie mogłam się zamknąć. 
- Chyba nie jest jeszcze pan tak stary prawda? Przy 60 latach jeszcze powinno się coś słyszeć. - Po jego minie już wiedziełam, że dostanę naganę, ale trudno. W tym momencie poszłam w stronę dwóch wolnych miejsc z tyłu sali, Ash powędrowała zaraz za mną. 
- Ciesz się z tego, co teraz masz, ale po szkole nie będzie tak kolorowo - podszedł do biurka, wypisał coś na papierku i mi go wręczył - widzimy się po lekcjach - kurde. Resztę lekcji spróbowałam się już powstrzymać przed dodatkowymi komentarzami, i udało mi się, więc teraz została mi tylko kara i koniec! 
- Weźmiesz moje auto na przegląd? Miałam sama to zrobić, ale jak widzisz, teraz nie mam jak  - 
- jasne, żaden problem gaduło - zaśmiałyśmy się obydwie, wręczyłam klucze blondynce i obie poszłyśmy w swoją stronę. Weszłam do sali kary, usiadłam na moim miejscu i zaczęłam bazgrać coś po zeszycie. Nim się obejrzałam, byliśmy już wolni. Spakowałam wszystko i ruszyłam ku drzwiom.
- Hej jestem już po karze, idziemy na drinka? - spytałam się, przez telefon, przyjaciółki idąc w stronę swojej szafki w szkole.
- Jasne, tylko nie idź do domu po auto, jak i tak nim nie będziesz mogła wracać - to jest jakby czytała w moich myślach. Włożyłam wszystkie zeszyty i książki do szafki, wyjęłam z niej torbę, zamknęłam szafkę i zaczęłam się kierować ku wyjściu. 
- Kurde, masz rację. Dobra, jakoś przeżyje. Zaraz będę na miejscu, dozobaczonka! - pożegnałam się z blondynką i poszłam w stronę głównej części Los Angeles. Wyciągnęłam telefon, na którym zauważyłam, że jest już siedemnasta. No to posiedziałam w tej szkole. Właśnie miałam wchodzić do hotelu, w którym znajduje się bar, gdy ktoś na mnie wpadł rozlewając jakiś napój na moją bluzkę.
- Jak łazisz ty idioto?! -super. 
- O mój Boże, przepraszam cię bardzo! nie zauważyłem cię.
- Zwykłe przepraszam nie zmieni, że nagle będę miała czystą bluzkę! - 
- Dobra, chodź do środka, mam tutaj pokój, na pewno się znajdzie jakaś rada na to. Tylko... głowa na dół, ok? -
- a co ja twój pies?- powiedziałam do siebie, na co on nie zareagował. Co chwila oglądał się za siebie, a już wiem skąd znam tego typka, to w rzeczy samej wielki podrywacz Harry Styles. Nie ma to jak wykłady z directionologii uczone przez Ashley. - Czy możemy się jakoś pośpieszyć? Nie chcę być dłużej w mokrej bluzce.
- Nie mogę sprawić, żeby winda jechała szybciej.
- A mysłałam, że taki wielki gwiazdor jak ty może wszystko...
- To ty wiesz kim jestem - odwrócił się w moją stronę.
- Niestety wiem, moja przyjaciółka za ta waszą grupką pedałków wprost szaleje, a ja wręcz przeciwnie
- Aha... dobrze wiedzieć, ale czemu - wyszliśmy z windy i skierowaliśmy w tylko jemu znanym kierunku - Przecież nas nie znasz, to czemu oceniasz?
- Ja nie oceniam waszego charakteru, ja oceniam po pierwsze - muzykę, a po drugie wasz wygląd, a z kolei on jest dość... dziewczęcy, wybacz mi moją szczerość, ale jak facet w zbyt obcisłych rurkach ma być brany na poważnie? Ja nawet takich nie noszę...
- Są wygodne to je nosimy, ale ty masz tak obcisłe nawet teraz na sobie -
- Nadal nie tak bardzo jak ty
- Wierz sobie w co chcesz maleńka - Puściłam to już mimo uszu, aż w końcu doszliśmy do głównego holu, tego niezwykle wielkiego mieszkania. Zauważyłam w nim czwórkę znajomych mi twarzy.
-  Kto to? - Czuję tą miłość. - Najlepsza ze wszystkich, musisz częściej takie sprowadzać, najlepiej z koleżanką. - mrugnął do mnie, a ja się tylko skrzywiłam. Czy koleś nie wie, że to obrzydliwe?
- Ej pedale ja tu jestem wiesz i mnie nie biorą to twoje... właściwie nic - wszyscy zrobili wielkie oczy, jakby się tego nie spodziewali, a cóż pewnie myślą, że jestem ich fanką - Zróbcie zdjęcie, starczy na dłużej - przewróciłam oczami.
- Zaraz - zaczął Louis. Wiedzo o nich, wyjdź z mojej głowy! - to ty nie jesteś kolejną zdobyczą Stylesa?
- A czy wyglądam na puszczalską sukę, którą kręci wasza głupia muzyka? Dureń w loczkach wylał na mnie... coś, więc teraz musi jakoś na to zaradzić - Harry szybko poszedł do swojego pokoju, po czym wrócił i wręczył mi białą bokserkę. - I co ja mam niby z tym zrobić?
- Założyć na siebie? 
- Jakbyś nie zauważył, nie do końca chce chodzić w... tym czymś. Masz coś innego? Albo sposób, żeby to wysuszyć - popatrzył na mnie z czystym otępieniem na twarzy. Odetchnęłam głęboko, złapałam się za skronie lekko je masując i się odezwałam - Dobra, masz jakąś suszarkę? ręcznik? żeby zebrać nadmiar wody. - bez słowa odszedł. Po chwili wrócił i przyniósł mi obydwie wymienione przeze mnie rzeczy. Ściągnęłam marynarkę i koszulkę, pod którą miałam stanik bez ramiączek. Zaczęłam wycierać obydwie rzeczy ręcznikiem i czując wzrok chłopaków na mnie, odezwałam się nie odciągając wzroku od suszenia. - serio ludzie, wy nigdy nie widzieliście dziewczyny w samym staniku czy jak?
- Widzieliśmy, ale nie taką, która tak ochoczo ściąga bluzkę - odezwał się Zayn
- widocznie nie jesteście tacy "super" jacy myślicie, że jesteście. - zaśmiałam się i podniosłam wzrok - gdzie jest kontakt? - spytałam podnosząc do góry suszarkę. 
- Dziękuje... - po chwili byłam w łazience i suszyłam swoje rzeczy. Gdy już wszystko było suche, a ja ubrana poszłam na dół.
- O! Cześć Paul!
-Hej! Co ty tu robisz? 
- Jakiś idiota mnie oblał - popatrzyłam morderczo na zielonookiego - więc musiałam się wysuszyć.
- Chwila... co tu się dzieje? - Zatrzymał naszą wymianę zdań Niall.
- A to, że przyjaźnię się z córką Paula, a co?
- To ty masz córkę?! - wykrzyknęli wszyscy naraz.
- Dzięki...
- No co myślałam, że wiedzą skoro dla nich pracujesz. Przecież ze wszystkimi nas poznawałeś i wszyscy wiedzą, że masz Ashley.
- Ale to nie są młodzi napaleńcy, a wiesz jak ona wygląda. - No cóż, Ash jest naprawdę śliczna. No nic dziwnego, że nie chciał, żeby wiedzieli.
- No dobra sorka nie wiedziałam. To ja już się będę zmywać, bo pewnie Lia czeka już na mnie na dole. 
- Jasne. Do zobaczenia
- Żegnajcie, mam nadzieję więcej was nie spotkać.
- Dzięki, miłe to było - powiedział Harry.
- Zawsze do usług

środa, 22 sierpnia 2012

Bohaterowie



Maggie Olsen (18 lat) Typowa królowa szkoły. Wszyscy chcą się z nią przyjaźnić, a każdy chłopak chce być z nią. Każda dziewczyna chciałaby być nią. Nie kręcą ją wielkie miłości, tylko przelotne romanse. Nigdy nie miała chłopaka dłużej niż miesiąc. Wszystko zawdzięcza swoim ukochanym rodzicom, dzięki temu, że są biznesmenami nie mogą jej kontrolować. Za to kupują jej wszystko co zechce. Pomimo, że jest tak rozchwytywana nie brak jej czasu na naukę. Jej pasją jest taniec oraz fotografią. Kiedyś jej zdjęcia trafiły do najsłynniejszego muzeum w Londynie. 











Ashley Higgins (18 lat) Najlepsza przyjaciółka Maggie.
Jej ojciec jest ochroniarzem oraz menadżerem mnóstwa artystów w Anglii, dlatego mają dużo pieniędzy.
Jest tak samo popularna jak jej przyjaciółka.
Ma bardzo dobre oceny pomimo, że bardzo mało się uczy.
Ma aspiracje pozostania modelką, lecz według większości osób wokół niej jest to żaden zawód. 







One Direction.: od lewej Niall Horan (19 lat) Harry Styles (18 lat) Liam Payne (19 lat) Louis Tomlinson (21 lat) Zayn Malik (19 lat) 

_______________________________________

A oto już kolejny blog chciałam wam pokazać moje pomysły, żebyście zdecydowali, który pomysł wam się podoba. Oczywiście zacznę na tych blogach, a raczej blogu, który wybierzecie, pisać rozdziały dopiero po zakończeniu opowiadania Dreams come true... UWAGA! w blogu mogą pojawić się wulgaryzmy! Może napiszę tutaj pierwszy rozdział ^^ Jakby co na razie to te dodatkowe blogi są na moja nudę ;PP