czwartek, 23 sierpnia 2012

Rozdział 1

- Kochanie wstawaj. Trzeba iść dzisiaj do szkoły- budziła mnie matka. Ledwo co otworzyłam oczy i się zdziwiłam. Byłam w domku gościnnym. Jak? 
A no tak, wczoraj miałam ochotę na lekkie wstawienie się z Ashley. Oglądałyśmy Gilmore Girls - nasz ulubiony serial. Szkoda, że Amy rozstała się z programem i przez to nie miałam jak się dowiedzieć czy moje OTP (aka Logan i Rory) nadal jednak byli razem. Gdy skończyłyśmy oglądać chyba setny odcinek tego dnia i wypiłyśmy dwie butelki wina, Higgins poszła do siebie do domu, który znajdował się obok. Domek gościnni to jedna z najlepszych rzeczy w tym domu. Nie trzeba się zamartwiać kiedy puszczasz na cały regulator muzykę, ponieważ ściany są dźwiękoszczelne. Dlatego tutaj urządzam imprezy. Wstałam z kanapy, ubrałam klapki i poszłam do domu, by następnie wrócić do swojego pokoju. Jest to dość duża przestrzeń, zaraz obok wejścia jest para drzwi, jedne prowadzą do garderoby, a drugie do łazienki. Podłoga jest obłożona jasnym drewnem, na którym został położony beżowy puszysty dywan. Ściany są pokryte białym kolorem z drewnianymi wstawkami z tego samego materiału co podłoga. Na przeciwko łóżka znajduje się wielkie okno wraz z przeszklonymi drzwiami wchodzącymi na balkon, na którym znajduje się zestaw wypoczynkowy. Przy szarym, dwuosobowym łóżku znajduje się mała przystawka, a jeszcze trochę dalej leżanka. Przy "dziurze" w ścianie jest kominek, telewizor oraz kanapa i dwa fotele. (macie filmik na górze z całym domem). Najlepsze w moim pokoju jest to, że łazienka ma połączenie i z garderobą, i z pokojem.
Weszłam do garderoby, szukając ubrania do szkoły. Po paru dobrych minutach wybrałam białe rurki do kostki, cytrynowe szpilki i tego samego koloru żakiet w stylu staroangielskim, do tego z tego samego materiału krótką bluzkę, która mogłaby być ubrana w roli stanika. Przeszłam do łazienki gdzie się umyłam, pomalowałam i związałam włosy w wysokiego kucyka. Ubrałam się we wcześniej wybrane ubrania i wyszłam do pokoju. Wzięłam czarną torbę Birkina, do której miałam spakowane najważniejsze rzeczy do szkoły i wyszłam do kuchni. Czekała już tutaj na mnie nasza gosposia - Martha. Jest to kobieta tęgiej urody, dosyć niska i nigdy się nie maluje. Jedyne co zawsze robi to związuje swoje włosy w wysokiego koka. Przywitałam się z nią skinięciem głowy, wzięłam przygotowane dla mnie śniadanie z kawą na wynos i powędrowałam do garażu. Wsiadłam do swojego Range Rovera, gdzie na miejscu pasażera położyłam swoje rzeczy. Wysiadłam, zamknęłam drzwi i ruszyłam w stronę Ashley. Dziewczyna była ubrana w same czarne rzeczy. Rozkloszowaną spódniczkę ponad połowę uda, bluzkę bez dekoldu z długimi rękawami, przez to, że lekko prześwitywała dało się zauważyć, że nie ma na sobie stanika. Do tego dobrała kozaki ponad kolano, w których nie wiem jak się nie gotowała. Jest w tym momencie początek
maja, ale jesteśmy w Los Angeles, więc pogoda tutaj jest dosyć ciepła. Jestem szczęśliwa, że to już koniec mojej historii z tą szkołą, nie wiem czy dałabym radę jeszcze dłużej wytrzymać w tym więzieniu. Usiadłyśmy na jednej z ławek postawionych przed szkołą i zaczęłyśmy rozmawiać. Zjadłam swoje śniadanie, a gdy już skończyłam rozbrzmiał dzwonek na lekcję, zebrałyśmy się poszłyśmy ślamazarnym krokiem do klasy. Nowy rekord przyszłyśmy spóźnione tylko o 10 minut.

- Olsen, Higgins proszę usiąść na miejscach, tym razem oddzielnie - powiedział nauczyciel, a ja od razu wykorzystałam swoją szansę.
- Chyba w pana snach - 
-Przepraszam bardzo? - oczywiście, że nie mogłam się zamknąć. 
- Chyba nie jest jeszcze pan tak stary prawda? Przy 60 latach jeszcze powinno się coś słyszeć. - Po jego minie już wiedziełam, że dostanę naganę, ale trudno. W tym momencie poszłam w stronę dwóch wolnych miejsc z tyłu sali, Ash powędrowała zaraz za mną. 
- Ciesz się z tego, co teraz masz, ale po szkole nie będzie tak kolorowo - podszedł do biurka, wypisał coś na papierku i mi go wręczył - widzimy się po lekcjach - kurde. Resztę lekcji spróbowałam się już powstrzymać przed dodatkowymi komentarzami, i udało mi się, więc teraz została mi tylko kara i koniec! 
- Weźmiesz moje auto na przegląd? Miałam sama to zrobić, ale jak widzisz, teraz nie mam jak  - 
- jasne, żaden problem gaduło - zaśmiałyśmy się obydwie, wręczyłam klucze blondynce i obie poszłyśmy w swoją stronę. Weszłam do sali kary, usiadłam na moim miejscu i zaczęłam bazgrać coś po zeszycie. Nim się obejrzałam, byliśmy już wolni. Spakowałam wszystko i ruszyłam ku drzwiom.
- Hej jestem już po karze, idziemy na drinka? - spytałam się, przez telefon, przyjaciółki idąc w stronę swojej szafki w szkole.
- Jasne, tylko nie idź do domu po auto, jak i tak nim nie będziesz mogła wracać - to jest jakby czytała w moich myślach. Włożyłam wszystkie zeszyty i książki do szafki, wyjęłam z niej torbę, zamknęłam szafkę i zaczęłam się kierować ku wyjściu. 
- Kurde, masz rację. Dobra, jakoś przeżyje. Zaraz będę na miejscu, dozobaczonka! - pożegnałam się z blondynką i poszłam w stronę głównej części Los Angeles. Wyciągnęłam telefon, na którym zauważyłam, że jest już siedemnasta. No to posiedziałam w tej szkole. Właśnie miałam wchodzić do hotelu, w którym znajduje się bar, gdy ktoś na mnie wpadł rozlewając jakiś napój na moją bluzkę.
- Jak łazisz ty idioto?! -super. 
- O mój Boże, przepraszam cię bardzo! nie zauważyłem cię.
- Zwykłe przepraszam nie zmieni, że nagle będę miała czystą bluzkę! - 
- Dobra, chodź do środka, mam tutaj pokój, na pewno się znajdzie jakaś rada na to. Tylko... głowa na dół, ok? -
- a co ja twój pies?- powiedziałam do siebie, na co on nie zareagował. Co chwila oglądał się za siebie, a już wiem skąd znam tego typka, to w rzeczy samej wielki podrywacz Harry Styles. Nie ma to jak wykłady z directionologii uczone przez Ashley. - Czy możemy się jakoś pośpieszyć? Nie chcę być dłużej w mokrej bluzce.
- Nie mogę sprawić, żeby winda jechała szybciej.
- A mysłałam, że taki wielki gwiazdor jak ty może wszystko...
- To ty wiesz kim jestem - odwrócił się w moją stronę.
- Niestety wiem, moja przyjaciółka za ta waszą grupką pedałków wprost szaleje, a ja wręcz przeciwnie
- Aha... dobrze wiedzieć, ale czemu - wyszliśmy z windy i skierowaliśmy w tylko jemu znanym kierunku - Przecież nas nie znasz, to czemu oceniasz?
- Ja nie oceniam waszego charakteru, ja oceniam po pierwsze - muzykę, a po drugie wasz wygląd, a z kolei on jest dość... dziewczęcy, wybacz mi moją szczerość, ale jak facet w zbyt obcisłych rurkach ma być brany na poważnie? Ja nawet takich nie noszę...
- Są wygodne to je nosimy, ale ty masz tak obcisłe nawet teraz na sobie -
- Nadal nie tak bardzo jak ty
- Wierz sobie w co chcesz maleńka - Puściłam to już mimo uszu, aż w końcu doszliśmy do głównego holu, tego niezwykle wielkiego mieszkania. Zauważyłam w nim czwórkę znajomych mi twarzy.
-  Kto to? - Czuję tą miłość. - Najlepsza ze wszystkich, musisz częściej takie sprowadzać, najlepiej z koleżanką. - mrugnął do mnie, a ja się tylko skrzywiłam. Czy koleś nie wie, że to obrzydliwe?
- Ej pedale ja tu jestem wiesz i mnie nie biorą to twoje... właściwie nic - wszyscy zrobili wielkie oczy, jakby się tego nie spodziewali, a cóż pewnie myślą, że jestem ich fanką - Zróbcie zdjęcie, starczy na dłużej - przewróciłam oczami.
- Zaraz - zaczął Louis. Wiedzo o nich, wyjdź z mojej głowy! - to ty nie jesteś kolejną zdobyczą Stylesa?
- A czy wyglądam na puszczalską sukę, którą kręci wasza głupia muzyka? Dureń w loczkach wylał na mnie... coś, więc teraz musi jakoś na to zaradzić - Harry szybko poszedł do swojego pokoju, po czym wrócił i wręczył mi białą bokserkę. - I co ja mam niby z tym zrobić?
- Założyć na siebie? 
- Jakbyś nie zauważył, nie do końca chce chodzić w... tym czymś. Masz coś innego? Albo sposób, żeby to wysuszyć - popatrzył na mnie z czystym otępieniem na twarzy. Odetchnęłam głęboko, złapałam się za skronie lekko je masując i się odezwałam - Dobra, masz jakąś suszarkę? ręcznik? żeby zebrać nadmiar wody. - bez słowa odszedł. Po chwili wrócił i przyniósł mi obydwie wymienione przeze mnie rzeczy. Ściągnęłam marynarkę i koszulkę, pod którą miałam stanik bez ramiączek. Zaczęłam wycierać obydwie rzeczy ręcznikiem i czując wzrok chłopaków na mnie, odezwałam się nie odciągając wzroku od suszenia. - serio ludzie, wy nigdy nie widzieliście dziewczyny w samym staniku czy jak?
- Widzieliśmy, ale nie taką, która tak ochoczo ściąga bluzkę - odezwał się Zayn
- widocznie nie jesteście tacy "super" jacy myślicie, że jesteście. - zaśmiałam się i podniosłam wzrok - gdzie jest kontakt? - spytałam podnosząc do góry suszarkę. 
- Dziękuje... - po chwili byłam w łazience i suszyłam swoje rzeczy. Gdy już wszystko było suche, a ja ubrana poszłam na dół.
- O! Cześć Paul!
-Hej! Co ty tu robisz? 
- Jakiś idiota mnie oblał - popatrzyłam morderczo na zielonookiego - więc musiałam się wysuszyć.
- Chwila... co tu się dzieje? - Zatrzymał naszą wymianę zdań Niall.
- A to, że przyjaźnię się z córką Paula, a co?
- To ty masz córkę?! - wykrzyknęli wszyscy naraz.
- Dzięki...
- No co myślałam, że wiedzą skoro dla nich pracujesz. Przecież ze wszystkimi nas poznawałeś i wszyscy wiedzą, że masz Ashley.
- Ale to nie są młodzi napaleńcy, a wiesz jak ona wygląda. - No cóż, Ash jest naprawdę śliczna. No nic dziwnego, że nie chciał, żeby wiedzieli.
- No dobra sorka nie wiedziałam. To ja już się będę zmywać, bo pewnie Lia czeka już na mnie na dole. 
- Jasne. Do zobaczenia
- Żegnajcie, mam nadzieję więcej was nie spotkać.
- Dzięki, miłe to było - powiedział Harry.
- Zawsze do usług

1 komentarz:

  1. ; oo .
    ale zajebiście .
    tak inaczej , groźnie i wgl .
    czekam na kolejny rozdział , wiesz gdzie mnie informować <3

    OdpowiedzUsuń