wtorek, 29 listopada 2016

Dom Maggie


Hol i Główne wejście


Salon


Pokój filmowy


Jadalnia


Kuchnia


Łazienka dla gości


Pokój rodziców Maggie


Pokój Margaret


Kawałek ogrodu



Domek gościnny



Auta rodziny






sobota, 9 marca 2013

Rozdział 7

- Louis - wyszeptałam łamiącym się głosem. Moje życie to koszmar! Czemu zawsze ja muszę trafiać ma takie sytuacje? gdzie wszystko jest idealnie, a potem nagle rujnuje się przez jedną głupią sytuację. Ashley chyba nie załapała o co chodziło, gdy ją ciągnęłam za rękę w innym kierunku. Pozostało mi tylko grać. Uśmiechnęłam się do reszty chłopaków i przywitałam się z nimi.

- Powiesz nam czemu wyleciałaś z naszego domu? z płaczem? - Strzał w dziesiątkę z tym pytaniem. Sama zadawałam sobie je od paru godzin, czemu tak postąpiłam, a nie inaczej? Chyba strach mnie obleciał. Tak cholernie stchórzyłam. Przed zaangażowaniem. Czułam, że jak się zwiąże na poważnie z Harrym to to nie będzie przelotny romans jak dotychczas. To będzie prawdziwe. Czułam, że to się nie skończy na kwestii chłopak-dziewczyna, tylko na czymś głębszym. Ja po prostu spanikowałam. Musiałam coś powiedzieć chłopakom. Coś innego. Bo co mogłam? "Spanikowałam, że mogę się zakochiwać w Harrym, ba wiecie okłamywaliśmy was i tak na prawdę nie byliśmy ze sobą. Po seksie zdałam sobie sprawę, że go kocham"? Chyba bym musiała być torturowana, żebym coś takiego powiedziała. Ale zamiast mojej głupiej gadki powiedziałam tylko.
- Jak Harry wam nie powiedział, to też wam nie powiem. - Głupia jestem. Na prawdę. Wpakowałam się w to jedno wielkie bagno, mialam teraz okazję powiedzieć "Zdalismy sobie sprawę, że się nie kochamy, ale i tak rozstania bolą". Mogłabym wymyślić tyle głupich wymówek. Jaka ja jestem głupia! Witajcie! nazywam się Madelaine Katerina Olsen i jestem najgłupszą dziewczyna na świecie! Muszę to chyba przeboleć, słowo się rzekło, więc nie da się cofnąć czasu. Kolejny pech chciał, że zobaczyli nasze miny. Wiedzieli już, że coś się stało. Jedyna Ashley z całej tej gromadki wiedziała o co chodzi.
- Przykro mi, ja wam nie powiem, nie ze mną rozmawiajcie tylko z Harrym. - jako, że zobaczyłam, że zbiera im się na kolejną przemowę, jaka ja jestem niewdzięczna powiedziałam - a teraz musicie nam wybaczyć, mamy plany do załatwienia. - Gdy odeszłyśmy trochę, by nie mogli już nas zobaczyć z moich oczu zaczęły lecieć łzy. Jak to cholernie nie sprawiedliwe!

~ 2 miesiące później ~

- Maggie powinnaś, to chyba jednak nie jest zatrucie. - usłyszałam, gdy dzisiaj po raz dziesiąty musiałam pobiec do łazienki, by zwymiotować. Od kilku tygodni codziennie miewam mdłości oraz dziwne zachcianki. Bez przerwy mam ochotę na jakieś warzywa, owoce lub okazjonalnie chałwę. Wiem. To dziwne. Przecież ja nawet nie lubię chałwy!
- Ashley, myślisz, że ja tego nie wiem? - powiedziałam, gdy wypłukałam usta. - Po prostu boję się, gdy to o czym myślę okaże się prawdą. Ja mam osiemnaście lat, jak myślisz, jak moi rodzice na to zareagują? Jak zareaguje na to ojciec dziecka? Z tego co wnioskuje jest nim Harry. Jakoś nie uśmiecha mi się mieć dziecka z akurat nim. Przecież jego fanki zjedzą mnie żywcem! Będą mnie oczerniać na prawo i lewo - nogi mi się załamały, więc usiadłam na podłodze i łza spłynęła mi po policzku, reszta z niej wzięła przykład i po chwili mocno zalałam się łzami. - One go znienawidzą - spojrzałam na czarnule czerwonymi, smutnymi oczami. - straci przeze mnie fanki, a ja... ja.... - kolejna fala płaczu zalała mnie. - nie potrafię mu tego zrobić, pomyśl, co miałabym zrobić?- Maggie - moja przyjaciółka usiadła na podłodze przy mnie i lekko obieła ramieniem, przyciągając mnie do siebie i przytulając. - Nie możesz myśleć tak pesymistycznie, po za tym możemy się jeszcze mylić. Nie zawsze mamy rację, pamiętasz ten dzień kiedy sądziłyśmy, że trujący bluszcz to mięta i zaparzyłyśmy sobie herbaty z niego? - zaśmiałam się na wspomnienie. - właśnie. Byłyśmy całe opuchnięte przez tydzień, a czemu? Bo się myliłyśmy. Możliwe, że teraz także tak jest. Pójdziemy do ginekologa i sprawdzimy czy wszystko jest okej. Nie ma co się martwić na zapas. A teraz chodź. Musisz się przebrać i idziemy. - Podniosła się i podała mi rękę. Po chwili obie stałyśmy przy mojej szafie i wybierałyśmy ubranie dla mnie. Ubrałam czarną luźną koszulkę z nadrukiem różnych postaci looney tunes, czarne rurki oraz bordowe vansy. Na dworze było dosyć zimno, więc założyłam skórzaną kurtkę na wierzch. Wzięłam klucze, dokumenty oraz telefon i po chwili razem z Ashley jechałyśmy do szpitala. To czarnula prowadziła, gdyż ja byłam za bardzo zdenerwowana. Co jeśli to okaże się prawdą? Nie mam zamiaru być.... w ciąży. To za bardzo mnie przerasta. Przeraża. Chciałabym żyć jak normalna nastolatka. Po dwudziestu minutach dojechałyśmy do szpitala. Higgins wyszła z samochodu, a ja nadal nie miałam odwagi by to zrobić. - Prędzej czy później i tak będziesz musiała to zrobić, lepiej mieć to już za sobą, nie sądzisz? - spytała po otwarciu moich drzwi. Wyszłam z auta i po zakluczeniu go ruszyłyśmy w stronę szpitala. Czas sądu właśnie nastał. Poszyłyśmy korytarzem w stronę gabinetu ginekologicznego. Wszędzie były kobiety z mężami już w zaawansowanej ciąży. Czułam się tam jak odmieniec. Nie dość, że młodsza, to jeszcze bez brzucha. Ash poszła mnie zarejestrować. Minęła najdłuższa godzina mojego życia. Teraz czas na mój osąd. Weszłyśmy do gabinetu i zauważyłam trzydziestoletnią kobietę o miedzianych włosach i miłym usmiechu.
- Witam was moje pani, co was do mnie sprowadza. - spytała słodkim i melodyjnym głosem. Mi odjęło mowy, więc Ashley wyjaśniła wszystko kobiecie. Pani Edwards kazała mi się położyć na leżaku i podciągnąć koszulkę do góry. Zrobiłam to co mi kazała i po chwili po moim brzuchu jeździła urządzeniem, które wcześniej wysmarowała przeźroczystą mazią. Gdy spojrzałam na ekran mój wzrok momentalnie złagodniał. Zobaczyłam tam dziecko. Owoc miłości, której nigdy nie powinno być. Podniosłam rękę i położyłam ją sobie na ustach, a w oczach zebrały mi się łzy. To był najpiękniejszy widok jaki w życiu ujrzałam. W moim brzuchu rozwijało się nowe życie. Moje dziecko. Będę je kochać. Spojrzałam na moją przyjaciółkę i ta od razu wiedziała o co mi chodzi. Widziała szczęście w moich oczach. Dostrzegła to, że już się nie boję.
- Więc jak widzisz Madelaine, tu widać rączkę, tu brzuch... - i tak po kolei wskazywała mi części ciała mojego dziecka. Mojego i Harry'ego. Nie ważne jak bardzo chciałabym, żeby mu nie mówić i tak trzeba to mu powiedzieć. Jedynie to. Żeby sam zdecydował. Ja się potem usunę. Wyjadę do L.A. na dwa lata, może więcej. W spokoju urodzę i będzie dobrze. Rodziców po proszę o nasz domek letniskowy. Złoże podanie na studia w tym mieście i razem z Ashley tam się przeprowadzimy. Jak Harry będzie chciał wejść do życia swojego dziecka to to zrobi. Wytarłam maź z mojego brzucha i nałożyłam koszulkę. Wzięłam zdjęcia oraz kartkę, na której były napisane zalecenia i data następnej wizyty kontrolnej. Wyszłyśmy ze szpitala i pozostał nam jeden kierunek. Dom One Direction.

Weszłam po schodach na ganek, przy drzwiach wejściowych. Już od dwudziestu minut waham się nad wyznaniem prawdy Harry'emu. Mam przy sobie zdjęcia, ale nadal nie wiem co zrobić. Ash stoi razem ze mną, ale ta, próbuje mnie namówić. Wzięłam głęboki oddech i zapukałam trzy razy. Z każda chwilą mój stres narastał i coraz bardziej zapominałam jak się wysławiać. Spokojnie Maggie wszystko będzie dobrze. Pocieszałam siebie w duchu. Usłyszałam skrzepnięcie drzwi, a po chwili się otworzyły. Stanął w nich Zayn.
- Mogę porozmawiać z Harrym? - To były pierwsze słowa, które skierowałam do chłopaka. Co innego miałam powiedzieć? Cześć Zayn, możesz mnie wpuścić? Muszę powiedzieć twojemu przyjacielowi, że będziemy mieć dziecko, a także, że wyjeżdżam do L.A. nazajutrz. A tak a pro po co się u was działo, przez te dwa miesiące? Chyba bym musiała być szalona, jakbym miała tak powiedzieć. Po kilku chwilach chłopak się otrząsnął i zaprosił do środka ruchem ręki. Nic się nie zmieniło. 
- Harry jest u siebie w pokoju. Albo czyta książkę, albo śpi. - powiedział. Podziękowałam i poszłam we wskazanym kierunku. Odetchnęłam głęboko i cicho zapukałam.
- Odejdźcie. Nie mam ochoty gadać. - powiedział, gdy weszłam do środka. Pierwsze co mi się rzuciło w oczy to masa brudnych naczyń czy ubrań. Po pokoju walała się taka sterta śmieci, że nie dałoby się jej opisać. Po kilku chwilach spojrzałam na chłopaka. Miał spuchnięte, czerwone oczy. Serce się łamało na miliony kawałeczków, gdy to widziałam.
- Chętnie bym poszła, ale musimy porozmawiać. - powiedziałam po zamknięciu drzwi. Szybko zwrócił na mnie swój wzrok i zobaczyłam jego przemęczone oczy. Nie spał za długo w nocy. 
- Maggie? - szepnął cicho jakby zobaczył ducha. Cóż nie dziwię mu się. Od dwóch miesięcy nie daję znaku życia, a tu nagle się zjawiam i żądam rozmowy. - Co ty tutaj robisz? - na jego usta wkradł się cień uśmiechu.
- Już mówiłam. Musimy porozmawiać. - usiadłam na jego łóżku krzyżując nogi. - Jest pewna sprawa, którą powinieneś wiedzieć. - ze smutkiem spojrzałam na kopertę, którą trzymałam w moich małych dłoniach. - sądzę, że to ci wszystko wyjaśni. - podniosłam wzrok i wlepiając wzrok w jego zielone tęczówki, podałam mu kopertę. Z lekkim niepokojem wziął ją ode mnie i otworzył. Z chwilą zawahania wysunął zdjęcia z niej i odwrócił je w swoją stronę. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji.
- Jesteś w ciąży?
- Stwierdziłam, że jako ojciec powinieneś wiedzieć. - wstałam i wyszłam z jego pokoju. Wiedziałam, że gdybym została tam dłużej rozpłakałabym się.
___________________________________________________

Hej cześć i czołem! Mam nadzieję, że się spodobało i skomentujecie ;*

poniedziałek, 10 grudnia 2012

One-shot

Mój one-shot o Niallu, druga i pierwsza część XD Mam nadzieję, że się spodoba i skomentujecie XD

a jeśli chcecie trzecią to piszcie XDD

@Alice1SS
__________________________________________________________________
Cz. 1

Annabel to prześliczna dziewczyna, której wielkim marzeniem jest dojść do czegoś w życiu. Najodpowiedniejszą dla niej pracą okazała się praca tłumacza. Jest osobą językową, dzięki czemu szybko pojmuję języki. Zna wszystkie bardziej znane języki świata. Dzisiaj miała tłumaczyć wywiad dla polskiego radia. Przyjechała do studia z dużym wyprzedzeniem, wioząc ze sobą mnóstwo książek. Gdy się przyjrzało bliżej można było zauważyć, że są to słowniki. Weszła do środka, gdzie wiał lekki wiatr z klimatyzacji, przez co jej miętowa sukienka z wcięciem w talii rozwiała się, a blond włosy zasłoniły jej piękne szmaragdowe oczy. Co chwila z rąk wypadał jej jakiś przedmiot, tak i też było teraz, gdy chciała wejść do studia. Tylko tym razem nie musiała poradzić sobie z tym sama, jej lekko opalone palce spotkały się z rękoma blondyna, który się pochylał po tą samą rzecz - słownik. Wykrzywiła usta w promiennym uśmiechu i podziękowała. Nic dziwnego, że dziewczyna jest nadal nie śmiała, w końcy tak ogromny sukces osiągnęła w bardzo młodym wieku - zaledwie osiemnastu lat. Weszła do przestronnego pomieszczenie pełnego różnych urządzeń i krzeseł dla widowni. W każdym koncie stały rośliny, a na środku sali był wielki stół z krzesłami ułożonymi w kształcie półkola. Dziewczyna była pod wrażeniem ciepła, które zostało wywołane beżowymi ścianami, pooblepianymi różnymi dziełami sztuki oraz zdjęciami z podobiznami gwiazd. Można było zauważyć, że każde zdjęcie jest podpisane. Najprawdopodobniej przez przedstawioną gwiazdę. Pozostawiła swoje rzeczy przy krześle ze swoim imieniem i nazwiskiem. Przeszła przez pokój pachnący przepięknym zapachem - kawą oraz ciastem. Przeglądała wszystkie zdjęcia gwiazd, oglądała obrazy oraz różne dzieła sztuki. Nie wygląda to jak studio, a raczej pokój zamożnej rodziny - pomyślała.- Nikogo jeszcze nie ma - spytał chłopak z kręconymi włosami. Miał na sobie białą, trochę spraną koszulkę, sprane levisy oraz białe conversy przed kostkę. Blondynka tylko zaprzeczyła jednym ruchem głowy i wróciła do swojego podziwiania sztuki. W pewnym momencie do pokoju wbiegło czterech chłopców mniej więcej w jej wieku. Jeden z czarnymi włosami i grzywą z blond lokiem miał na sobie dżinsową kurtkę, białą koszulę oraz zwykłe dżinsy i adidasy. Drugi zaś ,brunet, miał na sobie koszulkę w czarno białe paski, sprane mustangi oraz czarne vansy. Ścięty na "jeża" miał na sobie koszulkę dobrze opinającą jego klatkę piersiową, całą białą z niebieskimi rękawami 3/4. Dżinsy zwykłe proste, a co do butów conversy, podobnie co u loczka, białe, krótkie conversy. Ostatni to chłopak, który pomógł  jej podnieść książki. Blondyn o zniewalająco niebieskich oczach miał na sobie białą koszulkę z kwadratowym dekoltem, czarne, proste spodnie oraz białe adidasy za kostkę. Dało się wyczuć, targające pokojem, emocje. Każdy chłopak na sali zadawał sobie jedno i to samo pytanie, jak ma na imię tajemnicza, piękna nieznajoma. Bella przeszła przez pokój i po kolei przedstawiła się każdemu, a ci uczynili to samo. Jak się okazało chłopak w lokach ma na imię Harry, z postawionymi włosami - Zayn, mocno umięśniony - Liam, w koszulce w paski - Louis. Chłopak, którym od samego początku najbardziej zaintrygował blondynkę ma na imię Niall. Spodobało jej się to, takie inne od reszty pomyślała. Uśmiechnęła się do nich i w tym momencie wszedł do sali kamerzysta, dźwiękowiec i reszta ekipy, żeby ustawić wszystko do wywiadu. Cały czar w jednej chwili prysł, wszyscy młodzi skierowali  się do swoich miejsc i zaczęło się. Bella miała dzisiaj dość dużo do tłumaczenia, widownia nie była mała, od małych dziewczynek, po dorosłe kobiety, które zadawały pytania. Przydarzyło się też zauważyć jakiegoś przedstawiciela płci męskiej, ale było ich raczej mało. Po skończonym wywiadzie każda osoba zaczęła się zbierać. Blondynka spakowała jak najwięcej rzeczy do torby, przebrała buty na brązowe baleriny i wyszła z budynku. Na podwórzy ciepły wiatr otulał jej nagie, opalone ramiona. Przed wejściem rozciągały się najróżniejsze odmiany krzewów, kwiatów oraz drzew. Postanowiła przejść parkiem w stronę jej mieszkania. Zaczęła schodzić po schodach, ale uniemożliwił jej to dość mocny chwyt za ramię. Odwróciła się i ujrzała uśmiechającego się blondyna. Spoglądał na nią swoimi błękitnymi oczami i spytał.- Annabel wiem, że dopiero mnie poznałaś i jestem dla ciebie nieznajomym, ale może dałabyś mi swój numer? Umówilibyśmy się kiedyś? - Dziewczyna stała jak postać woskowa, aż w końcu się ocknęła.- Oczywiście - podała cyfry. Pożegnała się delikatnym pocałunkiem w polik i odeszła.
- Tak Niall, jeśli oczywiście tylko zechcesz... - Tłumaczka, nie była pewna do czego to zmierza, ale jednego była pewna, że nie wierzy w to co się przed chwilą stało. Niall James Horan, idol nastolatek, członek One Direction, zespołu, który ma za sobą dwa albumy, wygraną nagrodę VMA BRIT oraz wiele innych, chciał, by z nim chodziła. Dla takiej szarej myszki, był to wielki krok. Ledwo co się oswoiła z myślą, że została rozpoznawalna bardzo dobrze w swoim fachu, ale to... nie dało się tego opisać. Była wniebowzięta, że coś takiego się jej przytrafiło.


cz. 2
Dzisiaj miał być wielki dzień dla Annabell, po tym jak przetłumaczyła wywiad ze znanym zespołem One Direction, blondyn - Niall, co wieczór sms-ował z blondynką. Jej natomiast to nie przezkadzało, w końcu kto by nie chciał, by chłopak, przystojny chłopak, zainteresował się dziewczyną, która miała niskie mniemanie o swojej osobie. Po dwóch tygodniach spotkali się w kawiarni. Dziewczyna ubrana w białą zwiewną sukienkę, brązowe baleriny i w biżuterię weszła do środka. Po chwili dostrzegła chłopaka siedzącego samotnie w rogu restauracji Niall pomyślała. Był ubrany w dżinsowe spodnie do kolana, czarne krótkie conversy oraz Niebieską koszulkę z nadrukiem. Dziewczyna niepewnym krokiem podeszła do chłopaka, bała się, że w pewnym momencie Niall uzna, że nie jest warta jego wolnego czasy i tylko marnuje czas. Wyjdzie nawet bez głupiego muszę coś załatwić. 
- Cześć - powiedziała lekko się czerwieniąc.
- Część, proszę siadaj - powiedział wstając by odsunąć krzesło blondynce. W pierwszych chwilach nie wiedzieli jak mają zacząć rozmowę, obydwoje lekko zawstydzeni tym drugim. Dziewczyna patrząc na chłopaka zapominała jak się składa słowa, zdania. Nigdy nie widziała nikogo tak pięknego, zabawnego i interesującego. Chłopaka onieśmieliła jej niesamowita uroda. Blond włosy okalały lekko opaloną twarz z delikatnymi rysami, szmaragdowe oczy przyciągały uwagę i hipnotyzowały chłopaka. Był gotów nie jeść, nie pić, przestać śpiewać tylko po to, by móc widzieć je codziennie rano. Obydwoje przeżywali to równie mocno, gdyż nigdy nie czuli takich mocnych uczuć względem drugiej osoby, czy się zakochałem? cały czas pytał się w myślach farbowany blondyn. To samo pytanie zadawała sobie w kółko Bella. Żadne z nich nie powiedziało, jeszcze tego głośno, ale wiedzieli, że na pewno będą dla siebie bliscy. Po skończonej kawie, ruszyli spacerkiem do parku. Słońce już zachodziło i powoli stawało się zimno, ale im to nie przeszkadzało, woleli swoje towarzystwo, niż odczuwać bolesną rozłonkę. Dziewczyna zaczęła odczuwać lekkie zimno, lecz próbowała o tym nie myśleć po co? pomyślała żebym opóściła Nialla? Nigdy. Jednak wiecznie nie udało jej się tego ukrywać, chłopak w końcu to zauważył. Gdy usiedli na polanie objął ją ramieniem i lekko rękę przesuwał w górę i w dół, by ocieplić blondynkę. W pewnym momencie obydwoje postanowili coś do siebie powiedzieć, co spowodowało stuknięcie się głowami, zaczęli się śmiać z samych siebie, nie starczało im powietrza i położyli się na trawie.
- Wiesz co Niall? - spytała się dziewczyna, gdy zobaczyła jak Niall kręci przecząco głową kontynuowała - Od dawna nie spędziłam tak miło dnia, dziękuję ci za to.
- Nie ma sprawy, ale wiesz, mogę ci szybko go popsuć - powiedział. Blondynka stwierdziła, że jej obawy się sprawdziły. Chłopak uważał ja za nudną i postanowił ją opóścić. Lecz ta nie wiedziała co w zanadrzu ma farbowany blondyn. Lekko się podniósł i usiadł okratkiem na dziewczynie. Nie wiedział co nim kieruje, to było tak jakby jakaś niewidzialna siła pchała go to rzeczy, których by normalnie nie zrobił. 
- Nie, Nie i jeszcze raz NIE! - ale było już za późno, Niall zaczął gilgotać Belle. - Proszę, przestań zrobię wszysto tylko PRZESTAŃ! - dziewczyna nie wiedziała na co się piszę, ale chłopak zamiast powiedzieć, jej to co zamierzał, lekko się schylił i... lekko ją pocałował. To było coś magicznego, coś czego obydwoje pragnęli. Początkowo Annabell nie wiedziała co się dzieję, lecz po chwili odwzajemniła pocałunek. 
- Przepraszam - Powiedział Niall - Na prawdę mi przykro nie chciałem, może ... - Bella przerwała mu wywód kolejnym pocałunkiem. Niall, nie wiedział, że dziewczyna choć w pewnym stopniu może odczuwać to samo co on. Ich usta pasowały do siebie idealnie. - Dobra czegoś nie rozumiem - powiedział, gdy się od siebie odsunęli, by zaczerpnąć powietrza po gorącym pocałunku - ty mnie lubisz? Ale nie tak jak przyjaciela tylko...
- Tak lubię cię Niall, nawet sama nie zdawałam sobie sprawy, że tak bardzo. - Przerwała mu. Ostatnie słowo wypowiedziała patrząc na jego usta.
- Czy to znaczy...?
- Jak mógłbym nie chcieć? Jesteś najpięknięjszą, najzabawniejszą, najinteligentniejszą dziewczyną jaką kiedykolwiek spotkałem - na samym końcu złożył jej gorący pocałunek na ustach.
- Powiedzmy, że ci wierzę - zaśmiała się - a teraz może chciał być ze mnie zejść grubasie? - Zaśmiali się obydwoje na słowa dziewczyny. Gdy chłopak wstał i pomógł dziewczynie ruszyli w kierunku mieszkania chłopaka, by mogła lepiej poznać jego przyjaciół. Resztę dnia i nocy spędzili w swoim towarzystwie, a także osób trzecich.

poniedziałek, 5 listopada 2012

Przepraszam...(ważne)

Nie będę mogła wchodzić na komputer [rzez dwa tygodnie (kolejny głupi zakaz dany przez moją mamę...) Obiecuję, że przez też czas dokończę rozdział i jak najszybciej tylko będę mogła wstawię go :) Lecz na razie będziecie musieli wytrzymać bez tego bloga (Jeśli w ogóle was to obchodzi) Ale na razie nie dodałam rozdziału, ponieważ dłuzszy czas nie mam weny. Mam pomysł i tak dalej, ale nie wiem jak to mam złączyć w całość. Mam nadzieję, że mnie nie opuścicie (co którzy czytają) i jak dodam nowy rozdział to wszyscy skomentują i powiedzą co o nim  myślę, ale na razie strasznie przepraszam i obiecuję, że przynajmniej dla was kochani moi spróbuję się poprawić XD

KOCHAM WAS WSZYSTKICH XXX

@Alice1SS

poniedziałek, 15 października 2012

Rozdział 6

Stałam pod wodą i masowałam się gąbką. Odwróciłam się plecami do otwarcia. Gdy spłukiwałam pianę z ciała poczułam pocałunki na mojej nagiej szyi. Odchyliłam lekko głowę dając lepszy dostęp Harremu. Zaczął składać czułe pocałunki na długości szyi. Delikatnie wodził palcami po mojej nagiej skórze ramienia. Uśmiechnęłam się pod nosem. Powoli odwróciłam się, po czym chłopak złożył bardzo czuły pocałunek na moich wargach. Wsunęłam ręce w jego mokre włosy, mocniej przyciskając go do mojego ciała. Rękami naznaczał kształty na moich plecach. Oderwaliśmy się od siebie i nawzajem patrzyliśmy w swoje zielone tęczówki. Pomimo, że jesteśmy nadzy, przytuliliśmy się. Harry wyszeptał mi do ucha słowa, które dla mnie były jednocześnie najlepszymi słowami na ziemi, a z drugiej nie mogły być wypowiedziane...


- Chyba złamałem obietnicę - szepnął. Poczułam jak nogi uginają się pode mną. Zawsze marzyłam o prawdziwej miłości, ale to nie może być to. Kocham go, ale jak brata. To nie możliwe, żebyśmy byli razem. Oderwałam się od niego spojrzałam w zielone tęczówki. Widziałam w nich miłość, największą jakiej dotychczas zdołałam doświadczyć. Wyszłam z pod prysznica, ubrałam się i wyszłam, szeptając tylko krótkie przepraszam. Ubrałam buty i jak najszybciej wybiegłam z domu. Nie mogłam dłużej tam zostać, nie mogło tak wszystko się potoczyć. Miało być inaczej, mieliśmy być w udawanym związku, a nie prawdziwym. Wszystko się spieprzyło i to tylko moja wina. Nagle zachciało mi się czułości. Jak każda kobieta potrzebuję miłości, ale to nie znaczy, żeby od razu rozkochiwać w sobie międzynarodową gwiazdę. Rozumiem mogłabym być sama do końca świata i udawać dziewczynę Harrego, ale tylko udawać. Weszłam do domu, zostawiając  się co by było, gdybym nigdy nie poznała Harrego. Na pewno moje życie teraz byłoby o wiele prostsze. Weszłam na górę, poszłam do garderoby i poszukałam czegoś do ubrania. Po pół godzinnych poszukiwaniach zdecydowałam się na białe szorty postrzępione na końcach, miętową koszulkę over-sieze oraz białe krótkie convers. Na nos założyłam czarne ray-bany i byłam gotowa na odwiedzenie mojej przyjaciółki w domu. Och... zapomniałabym jeszcze! Trzeba w końcu trochę makijażu nałożyć, tym razem zdecydowałam się tylko na lekkie muśnięcie maskarą oraz błyszczyk. Wchodząc do domu przyjaciółki ujrzałam jej Ojca - Paula. 
- Cześć wujku! - powiedziałam, a raczej krzyknęłam do "wujka" nazywam go tak, ponieważ nasze rodziny są bardzo blisko siebie. - wszystko w porządku? - spytałam ponieważ miał bardzo smutną minę. Przeczuwałam o co może chodzić.
- Powiesz mi dlaczego wyszłaś dzisiaj od Harrego cała zapłakana? - nie mogę uwierzyć. Skąd on o tym wiedział? Od razu samotna łza spłynęła mi po policzku. Nie powinnam tak reagować. Przecież nic takiego złego nie zrobiliśmy. Tak seks to nic złego, a nie zaraz! Przecież to był tylko przyjacielski  seksik, więc nic złego nie mogło się stać. Czekaj, a się przekonasz. To zmieni całe twoje życie. Mówił jakiś głos w mojej głowie. Jestem ciekawa o co chodziło "zmieni się całe twoje życie" o co może do cholery jasnej chodzić? Tak dobra będę słuchać jakiegoś głosiku, głupia ja!
- Nic takiego, ale wujku... ja nie mogę tak - podniosłam wzrok i spojrzałam na niego pełnymi smutku oczami. - Ja nie mogę z nim być, przepraszam. Wiem, że to miało być udawane, ale/// ja tak nie potrafię.
- Spokojnie kochanie - przytulił mnie mój chrzestny. - wszystko będzie dobrze, ale obiecaj mi, że już nigdy nie będziesz taka smutna - zaśmiałam się. Opowiedziałam co się zdarzyło ze... wszystkimi szczegółami, Paul był dla mnie jak członek rodziny. Jak drugi ojciec. Śmieszne, w końcu nim jest. Wszystko załatwione, nie muszę się już spotykać z Harrym. Poszłam na górę do pokoju Ashley. Dziewczyna miała na sobie czarne szorty, tego samego koloru krótkie conversy i odblaskową żółtą koszulkę oversize. No przyjaciółki zawsze wiedzą jak się dopasować do siebie.
- Czemu mi nie powiedziałaś? - spytała. - Czemu mi nie powiedziałaś, że to wszystko było udawane? - wstała i podeszła do mnie - to jego przyjeżdżanie po ciebie jak skończyłaś lekcje, słodkie słówka przy wszystkich, a może jeszcze wasze pocałunki były od nie chcenia? Czemu mi nie powiedziałaś? -  W pewnym momencie zorientowałam się jak bardzo ją skrzywdziłam. Łzy zaczęły jej lecieć ciurkiem. Czym prędzej przytuliłam czarnulę.
- Nie mogłam - wyszeptałam jej we włosy - był kontrakt i...i... - sama też zaczęłam płakać - przepraszam, mogłam ci powiedzieć, ale się bałam, że mnie znienawidzisz. Z każdym dniem rosło tylko większe kłamstwo, a ja nie miałam jak. Po prostu się bałam... przepraszam. - Stałyśmy tak jeszcze dziesięć minut. Odsunęłyśmy się od siebie i obie wybuchnęłyśmy śmiechem.
- Nie rób czegoś takiego nigdy więcej! - Krzyknęła przez śmiech Ashley.
- Jak sobie księżniczka życzy - dygnęłam przed nią, co spowodowało następną falę śmiechu. Posiedziałyśmy u niej jeszcze godzinę przeglądając Teen Voug'a po czym udałyśmy się pod rękę na spacer. Park w tej części miasta był niezwykły, tym bardziej, że teraz jest lato. Światło przebija się przez korony wyższych drzew spadając na nasze twarze z niezwykłą delikatnością. Ścieżki są obsypane żwirem, a obok nich rosną co piękniejsze drzewa i krzewy. Usiadłyśmy na ławce, co prawda Ashley usiadła, ja się położyłam z głową na jej kolanach. Rozmawiałyśmy o przyszłości, o tym co będzie. Czy zawsze będziemy tak jak teraz, beztroskie. W pewnym momencie naszej rozmowy, już na lżejsze tematy zauważyłam piątkę przyjaciół. Po bliższym przyjrzeniu się stwierdziłam, że trzeba brać nogi zapas i uciekać. 
- Ashley, choć nie mam zamiaru z nimi rozmawiać. - powiedziałam wstając.
- Cześć dziewczyny! Co porabiacie?

piątek, 28 września 2012

Rozdział 5

- No co? - spytałam się. Dlaczego? Bo Harry dziwnie się na mnie patrzy, i to cały czas! Podszedł do mnie, położył się na mnie opierając się przy mojej głowie. Nasze oddechy się zmieszały w jeden.
- Seksownie wyglądasz, gdy mówisz w innym języku. - szepnął wprost do mojego ucha.
- n'oubliez pas que c'est seulement un jeu - powiedziałam po francusku nie zapominaj, że jest to tylko gra. Ten się tylko zalotnie uśmiechnął i wpił w moje wargi.



Uśmiechnęłam się po tym, jak sobie przypomniałam, co nam powiedział Louis. "Tylko mi tam dzieci nie robić". No to chyba nie uda się. No przynajmniej nie specjalnie. Cały czas całujac, ocierałam się o Harrego. Nawet się nie zorientowałam, gdy byliśmy już nadzy. Leżałam na nim cały czas, całując bardzo mocno i namiętnie. Pocałunkami schodziłam coraz niżej, aż dotarłam do jego męskości. Muszę przyznać, że jest pokaźnych rozmiarów. Największa jaką dotąd widziałam. Wzięłam jego przyrodzenie do buzi i robiłam tak zwanego "loda". Po skończonej czynności, ocierając się o jego penisa, powróciłam do jego ust. Teraz ja byłam pieszczona przez Harrego. Przemierzał całe moje ciało pocałunkami. Zaczął krążyć rękoma po moich piersiach lekko je zgniatając. Przeszedł do dołu i jeździł językiem po mojej muszelce. Jak skończyliśmy sobie dogadzać, pomogłam w założeniu kondoma. Patrzyłam cały czas chłopakowi w oczy. Po chwili czułam jak napiera na mnie całym ciałem. Dość głośno jęczałam, więc zamykał mi usta pocałunkami. Coraz mocniej napierał, orientując się, że to nie mój pierwszy raz. To było z moim byłym chłopakiem. Koleś się ze mną spotykał dla kasy, gdy się zorientowałam, było już po fakcie. Zorientowałam się, że zaraz dojdzie, a przynajmniej ja. Cały czas się uśmiechaliśmy, nawet wtedy, gdy się całowaliśmy. Nie wiem czy mi się zdawało, ale mam wrażenie, że ktoś stoi przy drzwiach. Ale to pewnie mój wymysł. 
~.~
Po skończonym stosunku oboje padliśmy na łóżko.
- Harry - szepnęłam między oddechami.
- Zgadzam się - odpowiedział dysząc - To był....
- Tylko przyjacielski seks. - dokończyłam za niego. Chyba nawet ja w to nie wierze. Zgodził się. Przykryliśmy się kołdrą i zasnęliśmy. 



~Rano~


Obudziłam się wtulona w śpiącego Harrego. Czułam się bezpiecznie w jego ramionach. A niech mnie. To on miał się nie zakochać we mnie, a nie na odwrót! Na szczęście dobra ze mnie aktorka, a do tego nie muszę marzyć o jego ustach, skoro i tak będę je dostawać. Wstałam z łóżka i spróbowałam nie obudzić Harrego, jak zbierałam nasze ubrania i szukałam koszulki, którą dał mi wczoraj Hazza. Zauważyłam kontem oka, że już wstał i mi się przygląda. Uśmiechnęłam się pod nosem i szukałam dalej.
- Wiesz.... Nie musisz nic zakładać. Mi się podoba to jak teraz jesteś. - Powiedział. Rzuciłam w niego poduszką, która była pod ręką i się zaśmialiśmy. 
- Może tobie się podoba, ale ja bym wolała być ubrana przed twoimi kolegami. - uśmiechnęłam się do niego. Już chciałam poszukiwać jakiegoś ubrania, ale Styles pociągnął mnie za rękę do siebie i przytulił. Leżeliśmy już do tak do godziny dziesiątej, więc postanowiłam już wstawać. Niestety znów nie mogłam zrobić, tego co postanowiłam, gdyż Harry oczywiście nie chciał mnie puścić. Uległam i pogadaliśmy jeszcze dwie godziny, co chwila wybuchając śmiechem. W końcu zrobiliśmy się głodni, więc wyszliśmy z łóżka. Ja znów szukałam koszulki chłopaka. Po pół godzinie zrezygnowana w bieliźnie wyciągnęłam nową. Strasznie się czułam nie mając tamtej, była bardzo fajna. Trzymając się za ręce zeszliśmy na dół. Weszliśmy do kuchni gdzie wszyscy już siedzieli. Reszta miała przylepione do twarzy dziwne uśmieszki. Lou w pewnym momencie do mnie potrzedł i pogładził mnie po brzuchu. Posłałam mu pytające spojrzenie.
- Wiesz Styles junior musi dostać trochę normalnej miłości, a nie napalonej. - zaśmiał się. Postukałam się po głowie na znak, że jest idiotą i czekałam, aż Hazz zrobi śniadanie. Siedzieliśmy na kanapie i oglądaliśmy film. Razem z Harrym, który głowę miał na moich kolanach, na kanapie. Reszta na fotelach lub kanapie. Bawiłam się włosami mojego chłopaka, czy może nadal zasługuję na miano, "chłopaka"? Nie wiem. Trochę mnie bolało, że jednak to nadal tylko udawanie. Kiedy będziemy sami, wszystko zniknie jak bańka mydlana. Poczułam, że samotna łza leci po moim policzku. Szybko ją otarłam zanim chłopcy zobaczą. To nawet zabawne. Ja mówię, żeby się we mnie nie zakochiwał, po czym sama to robię. Może to zwykłe zauroczenie?
Przeprosiłam Harrego i powędrowałam do łazienki ma piętrze. Rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Zaczęłam rozmyślać. Może ja tylko sobie wmówiłam, że się zakochałam? Gdy moje myśli toczyły zaciętą walkę, usłyszałam jak ktoś puka.
- Maggie mogę wejść? To ja, Harry - spytał.
- A nie możesz w tej na dole?
- Zayn tam siedzi i układa fryzurę na spotkanie z Perrie, proszę mogę? Nie wytrzymam...
- Dobrze, ale nie zaglądaj do kabiny! - wszedł i po chwili usłyszałam charakterystyczny dźwięk sprzączka paska. Stałam pod wodą i masowałam się gąbką. Odwróciłam się plecami do otwarcia. Gdy spłukiwałam pianę z ciała poczułam pocałunki na mojej nagiej szyi. Odchyliłam lekko głowę dając lepszy dostęp Harremu. Zaczął składać czułe pocałunki na długości szyi. Delikatnie wodził palcami po mojej nagiej skórze ramienia. Uśmiechnęłam się pod nosem. Powoli odwróciłam się, po czym chłopak złożył bardzo czuły pocałunek na moich wargach. Wsunęłam ręce w jego mokre włosy, mocniej przyciskając go do mojego ciała. Rękami naznaczał kształty na moich plecach. Oderwaliśmy się od siebie i nawzajem patrzyliśmy w swoje zielone tęczówki. Pomimo, że jesteśmy nadzy, przytuliliśmy się. Harry wyszeptał mi do ucha słowa, które dla mnie były jednocześnie najlepszymi słowami na ziemi, a z drugiej nie mogły być wypowiedziane...

piątek, 21 września 2012

Rozdział 4




Dzisiaj mam  "randkę" z Harrym/ Powinnam sobie zażyczyć jeszcze więcej kasy. Jak się okazało nasz ukochany pan Styles nie może powiedzieć przyjaciołom, że ten związek jest udawany. Podobnie jak ja. Ashley, podobnie jak inni ludzie na świecie, myśli, że kochamy się najbardziej na świecie. Fajnie jest sobota, a ja muszę się szykować. Gdyby nie to, że na sto procent będę sfotografowana, poszłabym w dresach. Ubrałam zieloną, lekko świecącą się, sukienkę asymetryczną z głębokim, kwadratowym dekoltem i grubymi ramiączkami. Białe, dwunastocentymetrowe, szpilki. Tego samego koloru kopertówka. Czerwone włosy spięłam w koka, parę włosów z tyłu puściłam wolno i zakręciłam. Usta pomalowałam beżową szminką i połyskującym, przezroczystym błyszczykiem. Oczy podkreśliłam eyelinerem. Wytuszowałam rzęsy. Pomalowałam paznokcie na kremowy kolor i byłam gotowa. Po pięciu minutach zadzwonił dzwonek. Wzięłam do ręki torebkę i poszłam otworzyć. Za drzwiami stał Harry. Ma na sobie czarny smoking tego samego koloru muszkę, białą koszulę i lśniące buty. Muszę powiedzieć, że wygląda na prawdę seksownie. Matko i mówię to ja! Przecież ja go nawet nie lubię. Dobra może lubię jak mnie całuję, widać, że już trochę ćwiczył. Ale to nie znaczy, że jego całego lubię.
- He......- już chciał się przywitać, ale coś mu przeszkodziło. Nie wiedziałam, że wyglądam tak dobrze. Uśmiechnęłam się słodko i wyszłam zamykając drzwi na klucz. Staliśmy na prawdę blisko siebie. Harry zaczął całować mnie po szyi, a ja się uśmiechnęłam i zaśmiałam zadziornie. Odwróciłam się do chłopaka przodem i wyszeptałam do ucha.
- Może później, randka czeka - wyminęłam go i zaczęłam iść w stronę auta. Stał przez chwilę jeszcze nieco zdziwiony, ale szybko popędził w moją stronę, otwierając drzwi przede mną. No plus u mnie. Całą drogę nerwowo spoglądał w moją stronę. Próbowałam się powstrzymać, ale mi się nie udało. Zaczęłam masować jego udo i go uspokajać. Chyba mu się to spodobało. Jeszcze bardziej się zdekoncentrował, ledwo co zdołał się zatrzymać na czerwonym świetle, które pojawiło się znikąd. Odwrócił się w moją stronę.
- Ślicznie wyglądasz - uśmiechnął się zalotnie - ale proszę, nie przeszkadzaj mi podczas jazdy. Chyba, że chcesz nas zapędzić do grobu - spodobał mi się ten uśmiech. Te jego słodkie dołeczki robią wrażenie. Ale niech przestanie, bo to mnie prowokuje. Zaśmiałam się najsłodziej jak potrafiłam, ale jednocześnie seksownie, po czym się zgodziłam. Resztę drogi przebyliśmy spokojnie. Jak się spodziewałam na miejscu było mnóstwo paparazzich. Harry wysiadł pierwszy, otworzył mi drzwi i za rękę poprowadził do restauracji. Zaraz po zajęciu naszych miejsc zaczęliśmy miłą pogawędkę co chwila ze sobą flirtując. Szczerze? Nie przeszkadzało mi to.  Miłą pogawędkę przerwał kelner. Zamówiłam sandacza z gotowanymi na parzę ziemniakami i sosem jogurtowym. Harry natomiast stek polewany winem, wraz z ziemniakami i sosem. Po dwudziestu minutach przynieśli nasze zamówienia. Jedzenia rozpływało się w ustach. Muszę zacząć przychodzić to częściej. Karmiliśmy siebie nawzajem i wymienialiśmy się spostrzeżeniami na temat zamówionych dań. Jak się okazało moje wygrało. Po zjedzonej kolacji udaliśmy się na spacer po parku. Paru fotografów myślało, że są nie widoczni, ale coś im się nie udało. Zatrzęsłam się. Zrobiło się już zimno.
- Zimno ci? - Spytał Loczek. Na odpowiedź pokiwałam głową, po czym chłopak szybko zarzucił na ramiona marynarkę. Po skończonym wieczorze udałam się do domu chłopaka, gdyż miałam poznać lepiej jego przyjaciół. W końcu jego "dziewczyna musi wiedzieć o nim wszystko i jak się zachowują jego przyjaciele. Weszliśmy do domu, ściągnęłam z ramion marynarkę Harrego i za rączkę powędrowaliśmy do salonu. Tam wszyscy wytrzeszczyli na nas wzrok, a szczególnie na mnie. No cóż potrafię i mam nosić coś innego od miniówek... Przywitałam się i razem z Harrym usiedliśmy na kanapie. Skrzyżowałam nogi i oparłam się o Loczka. Jak się okazało lekcje aktorstwa nie poszły na marne. Dzięki nim nie zwracał uwagi, że normalnie czuję wstręt do Harrego. Rozmawialiśmy i co chwila się uśmiechaliśmy do siebie, żeby wyszło bardziej naturalnie. Oczywiście parę całusów nie mogło zabraknąć. W pewnym momencie zrobiłam się śpiąca, a że nie chciało mi się wracać do domu poprosiłam Harrego, żeby poszedł ze mną na chwilę na górę.
- Tylko dzieci mi tam nie robić! - krzyknął za nami Louis. Polubiłam go, w zasadzie cała piątka była do zniesienia i coraz łatwiej było mi udawać. Weszliśmy do pokoju mojego "chłopaka". Trochę się zdziwiłam, że panuję tu taki porządek.
- O co chodzi? - spytał.
- Spać mi się chce, a wolałabym nie tłuc się po nocach nie obrazisz się jeśli się spytam czy mogę u was nocować? - spytałam.
- Jasne w końcu jesteśmy para powinniśmy sobie pomagać - zaśmiał się, a ja zaraz z nim. Podał mi jakąś dużą koszulkę po czym powędrowałam do łazienki. Na szczęście miałam demakijaż i tego typu sprawy ze sobą, więc spokojnie mogłam go zmyć. Co też uczyniłam, po czym weszła pod prysznic. Siedzę tu już chyba z pół godziny. Woda oblewa moje ciało. Składa lekkie pocałunki na nim, tak jakby chciała udowodnić, że jest dla ciała najdelikatniejsza. Wyszłam z pod niego i zorientowałam się, że zostawiłam koszulkę od Harrego w jego pokoju. Zawinęłam się ręcznikiem i powędrowałam w tym kierunku. Harry siedział na łóżku już w spodniach od piżamy, ale tors miał nagi. No chłopie pora odstawić na trochę siłownię. Ma na prawdę świetne mięśnie brzucha, i ogółem mięśnie. Jestem ciekawa co on robi na tym laptopie, dlatego się spytałam.
- Hm.. - oderwał na chwilę wzrok od ekranu, po czym zorientował się jak jestem ubrana, przez co lekko się zarumieniłam. - Robię twitcama, od czasów x;factor żadnego nie było, więc jakoś mnie naszło. - odpowiedział, ale zauważyłam, że nadal lustruje moje odkryte części ciała.
- Aha... to cześć wszystkim - krzyknęłam.
- Chcą ciebie zobaczyć, mogę? - Podeszłam do niego i usiadłam na boku łóżka.
- Widzicie mnie - uśmiechnęłam się promiennie - i jak wrażenia? - uśmiechnęłam się.
- Ja mówię, że w ręczniku i mokrych włosach ci do twarzy.
- a ja mówię dzięki, ale teraz zmykam się ubrać. Przecież co by było gdybyście mnie zobaczyli nagą? - zaśmiałam się odchylając głowę do tyłu. Wyszłam z pomieszczenia i udałam się do łazienki. Po ubraniu majtasków i koszulki Hazzy zabrałam moje ubrania i na bosaka udałam się do pokoju chłopaka. Nadal rozmawiał z fanami, więc się do niego przyłączyłam. Jak się okazało, dosłownie wszystkie fanki One Direction mnie lubią. Widziałam tam chyba tylko jedną obelgę i to tylko na temat mojego koloru włosów. I to na przemian z miłą sugestią. Dziwie się, że nikt nie podejrzewa niczego. Parę osób, pewnie dla żartu, napisało, żeby Harry nie zniszczył mi figury. Oczywiście wszyscy wiedzą w jakim sensie, na co Hazza się oburzył i udał się na przeciwną stronę pokoju. Oczywiście powiedziałam to fanom. Niektórzy pisali w innych językach. Na szczęście umiem ich na prawdę strasznie dużo. Więc każdy kraj dostał pogadankę ze mną w ich ojczystym języku. Najwięcej pogadałam z polkami. Tam są dopiero śmieszne dziewczyny! Chyba muszę namówić chłopaków, żeby najbliższy koncert odbył się w tym kraju. Po pożegnaniu się z dziewczynami uśmiechałam się jak głupia.
- No co? - spytałam się. Dlaczego? Bo Harry dziwnie się na mnie patrzy, i to cały czas! Podszedł do mnie, położył się na mnie opierając się przy mojej głowie. Nasze oddechy się zmieszały w jeden.
- Seksownie wyglądasz, gdy mówisz w innym języku. - szepnął wprost do mojego ucha.
- n'oubliez pas que c'est seulement un jeu - powiedziałam po francusku nie zapominaj, że jest to tylko gra. Ten się tylko zalotnie uśmiechnął i wpił w moje wargi.