poniedziałek, 15 października 2012

Rozdział 6

Stałam pod wodą i masowałam się gąbką. Odwróciłam się plecami do otwarcia. Gdy spłukiwałam pianę z ciała poczułam pocałunki na mojej nagiej szyi. Odchyliłam lekko głowę dając lepszy dostęp Harremu. Zaczął składać czułe pocałunki na długości szyi. Delikatnie wodził palcami po mojej nagiej skórze ramienia. Uśmiechnęłam się pod nosem. Powoli odwróciłam się, po czym chłopak złożył bardzo czuły pocałunek na moich wargach. Wsunęłam ręce w jego mokre włosy, mocniej przyciskając go do mojego ciała. Rękami naznaczał kształty na moich plecach. Oderwaliśmy się od siebie i nawzajem patrzyliśmy w swoje zielone tęczówki. Pomimo, że jesteśmy nadzy, przytuliliśmy się. Harry wyszeptał mi do ucha słowa, które dla mnie były jednocześnie najlepszymi słowami na ziemi, a z drugiej nie mogły być wypowiedziane...


- Chyba złamałem obietnicę - szepnął. Poczułam jak nogi uginają się pode mną. Zawsze marzyłam o prawdziwej miłości, ale to nie może być to. Kocham go, ale jak brata. To nie możliwe, żebyśmy byli razem. Oderwałam się od niego spojrzałam w zielone tęczówki. Widziałam w nich miłość, największą jakiej dotychczas zdołałam doświadczyć. Wyszłam z pod prysznica, ubrałam się i wyszłam, szeptając tylko krótkie przepraszam. Ubrałam buty i jak najszybciej wybiegłam z domu. Nie mogłam dłużej tam zostać, nie mogło tak wszystko się potoczyć. Miało być inaczej, mieliśmy być w udawanym związku, a nie prawdziwym. Wszystko się spieprzyło i to tylko moja wina. Nagle zachciało mi się czułości. Jak każda kobieta potrzebuję miłości, ale to nie znaczy, żeby od razu rozkochiwać w sobie międzynarodową gwiazdę. Rozumiem mogłabym być sama do końca świata i udawać dziewczynę Harrego, ale tylko udawać. Weszłam do domu, zostawiając  się co by było, gdybym nigdy nie poznała Harrego. Na pewno moje życie teraz byłoby o wiele prostsze. Weszłam na górę, poszłam do garderoby i poszukałam czegoś do ubrania. Po pół godzinnych poszukiwaniach zdecydowałam się na białe szorty postrzępione na końcach, miętową koszulkę over-sieze oraz białe krótkie convers. Na nos założyłam czarne ray-bany i byłam gotowa na odwiedzenie mojej przyjaciółki w domu. Och... zapomniałabym jeszcze! Trzeba w końcu trochę makijażu nałożyć, tym razem zdecydowałam się tylko na lekkie muśnięcie maskarą oraz błyszczyk. Wchodząc do domu przyjaciółki ujrzałam jej Ojca - Paula. 
- Cześć wujku! - powiedziałam, a raczej krzyknęłam do "wujka" nazywam go tak, ponieważ nasze rodziny są bardzo blisko siebie. - wszystko w porządku? - spytałam ponieważ miał bardzo smutną minę. Przeczuwałam o co może chodzić.
- Powiesz mi dlaczego wyszłaś dzisiaj od Harrego cała zapłakana? - nie mogę uwierzyć. Skąd on o tym wiedział? Od razu samotna łza spłynęła mi po policzku. Nie powinnam tak reagować. Przecież nic takiego złego nie zrobiliśmy. Tak seks to nic złego, a nie zaraz! Przecież to był tylko przyjacielski  seksik, więc nic złego nie mogło się stać. Czekaj, a się przekonasz. To zmieni całe twoje życie. Mówił jakiś głos w mojej głowie. Jestem ciekawa o co chodziło "zmieni się całe twoje życie" o co może do cholery jasnej chodzić? Tak dobra będę słuchać jakiegoś głosiku, głupia ja!
- Nic takiego, ale wujku... ja nie mogę tak - podniosłam wzrok i spojrzałam na niego pełnymi smutku oczami. - Ja nie mogę z nim być, przepraszam. Wiem, że to miało być udawane, ale/// ja tak nie potrafię.
- Spokojnie kochanie - przytulił mnie mój chrzestny. - wszystko będzie dobrze, ale obiecaj mi, że już nigdy nie będziesz taka smutna - zaśmiałam się. Opowiedziałam co się zdarzyło ze... wszystkimi szczegółami, Paul był dla mnie jak członek rodziny. Jak drugi ojciec. Śmieszne, w końcu nim jest. Wszystko załatwione, nie muszę się już spotykać z Harrym. Poszłam na górę do pokoju Ashley. Dziewczyna miała na sobie czarne szorty, tego samego koloru krótkie conversy i odblaskową żółtą koszulkę oversize. No przyjaciółki zawsze wiedzą jak się dopasować do siebie.
- Czemu mi nie powiedziałaś? - spytała. - Czemu mi nie powiedziałaś, że to wszystko było udawane? - wstała i podeszła do mnie - to jego przyjeżdżanie po ciebie jak skończyłaś lekcje, słodkie słówka przy wszystkich, a może jeszcze wasze pocałunki były od nie chcenia? Czemu mi nie powiedziałaś? -  W pewnym momencie zorientowałam się jak bardzo ją skrzywdziłam. Łzy zaczęły jej lecieć ciurkiem. Czym prędzej przytuliłam czarnulę.
- Nie mogłam - wyszeptałam jej we włosy - był kontrakt i...i... - sama też zaczęłam płakać - przepraszam, mogłam ci powiedzieć, ale się bałam, że mnie znienawidzisz. Z każdym dniem rosło tylko większe kłamstwo, a ja nie miałam jak. Po prostu się bałam... przepraszam. - Stałyśmy tak jeszcze dziesięć minut. Odsunęłyśmy się od siebie i obie wybuchnęłyśmy śmiechem.
- Nie rób czegoś takiego nigdy więcej! - Krzyknęła przez śmiech Ashley.
- Jak sobie księżniczka życzy - dygnęłam przed nią, co spowodowało następną falę śmiechu. Posiedziałyśmy u niej jeszcze godzinę przeglądając Teen Voug'a po czym udałyśmy się pod rękę na spacer. Park w tej części miasta był niezwykły, tym bardziej, że teraz jest lato. Światło przebija się przez korony wyższych drzew spadając na nasze twarze z niezwykłą delikatnością. Ścieżki są obsypane żwirem, a obok nich rosną co piękniejsze drzewa i krzewy. Usiadłyśmy na ławce, co prawda Ashley usiadła, ja się położyłam z głową na jej kolanach. Rozmawiałyśmy o przyszłości, o tym co będzie. Czy zawsze będziemy tak jak teraz, beztroskie. W pewnym momencie naszej rozmowy, już na lżejsze tematy zauważyłam piątkę przyjaciół. Po bliższym przyjrzeniu się stwierdziłam, że trzeba brać nogi zapas i uciekać. 
- Ashley, choć nie mam zamiaru z nimi rozmawiać. - powiedziałam wstając.
- Cześć dziewczyny! Co porabiacie?