piątek, 28 września 2012

Rozdział 5

- No co? - spytałam się. Dlaczego? Bo Harry dziwnie się na mnie patrzy, i to cały czas! Podszedł do mnie, położył się na mnie opierając się przy mojej głowie. Nasze oddechy się zmieszały w jeden.
- Seksownie wyglądasz, gdy mówisz w innym języku. - szepnął wprost do mojego ucha.
- n'oubliez pas que c'est seulement un jeu - powiedziałam po francusku nie zapominaj, że jest to tylko gra. Ten się tylko zalotnie uśmiechnął i wpił w moje wargi.



Uśmiechnęłam się po tym, jak sobie przypomniałam, co nam powiedział Louis. "Tylko mi tam dzieci nie robić". No to chyba nie uda się. No przynajmniej nie specjalnie. Cały czas całujac, ocierałam się o Harrego. Nawet się nie zorientowałam, gdy byliśmy już nadzy. Leżałam na nim cały czas, całując bardzo mocno i namiętnie. Pocałunkami schodziłam coraz niżej, aż dotarłam do jego męskości. Muszę przyznać, że jest pokaźnych rozmiarów. Największa jaką dotąd widziałam. Wzięłam jego przyrodzenie do buzi i robiłam tak zwanego "loda". Po skończonej czynności, ocierając się o jego penisa, powróciłam do jego ust. Teraz ja byłam pieszczona przez Harrego. Przemierzał całe moje ciało pocałunkami. Zaczął krążyć rękoma po moich piersiach lekko je zgniatając. Przeszedł do dołu i jeździł językiem po mojej muszelce. Jak skończyliśmy sobie dogadzać, pomogłam w założeniu kondoma. Patrzyłam cały czas chłopakowi w oczy. Po chwili czułam jak napiera na mnie całym ciałem. Dość głośno jęczałam, więc zamykał mi usta pocałunkami. Coraz mocniej napierał, orientując się, że to nie mój pierwszy raz. To było z moim byłym chłopakiem. Koleś się ze mną spotykał dla kasy, gdy się zorientowałam, było już po fakcie. Zorientowałam się, że zaraz dojdzie, a przynajmniej ja. Cały czas się uśmiechaliśmy, nawet wtedy, gdy się całowaliśmy. Nie wiem czy mi się zdawało, ale mam wrażenie, że ktoś stoi przy drzwiach. Ale to pewnie mój wymysł. 
~.~
Po skończonym stosunku oboje padliśmy na łóżko.
- Harry - szepnęłam między oddechami.
- Zgadzam się - odpowiedział dysząc - To był....
- Tylko przyjacielski seks. - dokończyłam za niego. Chyba nawet ja w to nie wierze. Zgodził się. Przykryliśmy się kołdrą i zasnęliśmy. 



~Rano~


Obudziłam się wtulona w śpiącego Harrego. Czułam się bezpiecznie w jego ramionach. A niech mnie. To on miał się nie zakochać we mnie, a nie na odwrót! Na szczęście dobra ze mnie aktorka, a do tego nie muszę marzyć o jego ustach, skoro i tak będę je dostawać. Wstałam z łóżka i spróbowałam nie obudzić Harrego, jak zbierałam nasze ubrania i szukałam koszulki, którą dał mi wczoraj Hazza. Zauważyłam kontem oka, że już wstał i mi się przygląda. Uśmiechnęłam się pod nosem i szukałam dalej.
- Wiesz.... Nie musisz nic zakładać. Mi się podoba to jak teraz jesteś. - Powiedział. Rzuciłam w niego poduszką, która była pod ręką i się zaśmialiśmy. 
- Może tobie się podoba, ale ja bym wolała być ubrana przed twoimi kolegami. - uśmiechnęłam się do niego. Już chciałam poszukiwać jakiegoś ubrania, ale Styles pociągnął mnie za rękę do siebie i przytulił. Leżeliśmy już do tak do godziny dziesiątej, więc postanowiłam już wstawać. Niestety znów nie mogłam zrobić, tego co postanowiłam, gdyż Harry oczywiście nie chciał mnie puścić. Uległam i pogadaliśmy jeszcze dwie godziny, co chwila wybuchając śmiechem. W końcu zrobiliśmy się głodni, więc wyszliśmy z łóżka. Ja znów szukałam koszulki chłopaka. Po pół godzinie zrezygnowana w bieliźnie wyciągnęłam nową. Strasznie się czułam nie mając tamtej, była bardzo fajna. Trzymając się za ręce zeszliśmy na dół. Weszliśmy do kuchni gdzie wszyscy już siedzieli. Reszta miała przylepione do twarzy dziwne uśmieszki. Lou w pewnym momencie do mnie potrzedł i pogładził mnie po brzuchu. Posłałam mu pytające spojrzenie.
- Wiesz Styles junior musi dostać trochę normalnej miłości, a nie napalonej. - zaśmiał się. Postukałam się po głowie na znak, że jest idiotą i czekałam, aż Hazz zrobi śniadanie. Siedzieliśmy na kanapie i oglądaliśmy film. Razem z Harrym, który głowę miał na moich kolanach, na kanapie. Reszta na fotelach lub kanapie. Bawiłam się włosami mojego chłopaka, czy może nadal zasługuję na miano, "chłopaka"? Nie wiem. Trochę mnie bolało, że jednak to nadal tylko udawanie. Kiedy będziemy sami, wszystko zniknie jak bańka mydlana. Poczułam, że samotna łza leci po moim policzku. Szybko ją otarłam zanim chłopcy zobaczą. To nawet zabawne. Ja mówię, żeby się we mnie nie zakochiwał, po czym sama to robię. Może to zwykłe zauroczenie?
Przeprosiłam Harrego i powędrowałam do łazienki ma piętrze. Rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Zaczęłam rozmyślać. Może ja tylko sobie wmówiłam, że się zakochałam? Gdy moje myśli toczyły zaciętą walkę, usłyszałam jak ktoś puka.
- Maggie mogę wejść? To ja, Harry - spytał.
- A nie możesz w tej na dole?
- Zayn tam siedzi i układa fryzurę na spotkanie z Perrie, proszę mogę? Nie wytrzymam...
- Dobrze, ale nie zaglądaj do kabiny! - wszedł i po chwili usłyszałam charakterystyczny dźwięk sprzączka paska. Stałam pod wodą i masowałam się gąbką. Odwróciłam się plecami do otwarcia. Gdy spłukiwałam pianę z ciała poczułam pocałunki na mojej nagiej szyi. Odchyliłam lekko głowę dając lepszy dostęp Harremu. Zaczął składać czułe pocałunki na długości szyi. Delikatnie wodził palcami po mojej nagiej skórze ramienia. Uśmiechnęłam się pod nosem. Powoli odwróciłam się, po czym chłopak złożył bardzo czuły pocałunek na moich wargach. Wsunęłam ręce w jego mokre włosy, mocniej przyciskając go do mojego ciała. Rękami naznaczał kształty na moich plecach. Oderwaliśmy się od siebie i nawzajem patrzyliśmy w swoje zielone tęczówki. Pomimo, że jesteśmy nadzy, przytuliliśmy się. Harry wyszeptał mi do ucha słowa, które dla mnie były jednocześnie najlepszymi słowami na ziemi, a z drugiej nie mogły być wypowiedziane...

piątek, 21 września 2012

Rozdział 4




Dzisiaj mam  "randkę" z Harrym/ Powinnam sobie zażyczyć jeszcze więcej kasy. Jak się okazało nasz ukochany pan Styles nie może powiedzieć przyjaciołom, że ten związek jest udawany. Podobnie jak ja. Ashley, podobnie jak inni ludzie na świecie, myśli, że kochamy się najbardziej na świecie. Fajnie jest sobota, a ja muszę się szykować. Gdyby nie to, że na sto procent będę sfotografowana, poszłabym w dresach. Ubrałam zieloną, lekko świecącą się, sukienkę asymetryczną z głębokim, kwadratowym dekoltem i grubymi ramiączkami. Białe, dwunastocentymetrowe, szpilki. Tego samego koloru kopertówka. Czerwone włosy spięłam w koka, parę włosów z tyłu puściłam wolno i zakręciłam. Usta pomalowałam beżową szminką i połyskującym, przezroczystym błyszczykiem. Oczy podkreśliłam eyelinerem. Wytuszowałam rzęsy. Pomalowałam paznokcie na kremowy kolor i byłam gotowa. Po pięciu minutach zadzwonił dzwonek. Wzięłam do ręki torebkę i poszłam otworzyć. Za drzwiami stał Harry. Ma na sobie czarny smoking tego samego koloru muszkę, białą koszulę i lśniące buty. Muszę powiedzieć, że wygląda na prawdę seksownie. Matko i mówię to ja! Przecież ja go nawet nie lubię. Dobra może lubię jak mnie całuję, widać, że już trochę ćwiczył. Ale to nie znaczy, że jego całego lubię.
- He......- już chciał się przywitać, ale coś mu przeszkodziło. Nie wiedziałam, że wyglądam tak dobrze. Uśmiechnęłam się słodko i wyszłam zamykając drzwi na klucz. Staliśmy na prawdę blisko siebie. Harry zaczął całować mnie po szyi, a ja się uśmiechnęłam i zaśmiałam zadziornie. Odwróciłam się do chłopaka przodem i wyszeptałam do ucha.
- Może później, randka czeka - wyminęłam go i zaczęłam iść w stronę auta. Stał przez chwilę jeszcze nieco zdziwiony, ale szybko popędził w moją stronę, otwierając drzwi przede mną. No plus u mnie. Całą drogę nerwowo spoglądał w moją stronę. Próbowałam się powstrzymać, ale mi się nie udało. Zaczęłam masować jego udo i go uspokajać. Chyba mu się to spodobało. Jeszcze bardziej się zdekoncentrował, ledwo co zdołał się zatrzymać na czerwonym świetle, które pojawiło się znikąd. Odwrócił się w moją stronę.
- Ślicznie wyglądasz - uśmiechnął się zalotnie - ale proszę, nie przeszkadzaj mi podczas jazdy. Chyba, że chcesz nas zapędzić do grobu - spodobał mi się ten uśmiech. Te jego słodkie dołeczki robią wrażenie. Ale niech przestanie, bo to mnie prowokuje. Zaśmiałam się najsłodziej jak potrafiłam, ale jednocześnie seksownie, po czym się zgodziłam. Resztę drogi przebyliśmy spokojnie. Jak się spodziewałam na miejscu było mnóstwo paparazzich. Harry wysiadł pierwszy, otworzył mi drzwi i za rękę poprowadził do restauracji. Zaraz po zajęciu naszych miejsc zaczęliśmy miłą pogawędkę co chwila ze sobą flirtując. Szczerze? Nie przeszkadzało mi to.  Miłą pogawędkę przerwał kelner. Zamówiłam sandacza z gotowanymi na parzę ziemniakami i sosem jogurtowym. Harry natomiast stek polewany winem, wraz z ziemniakami i sosem. Po dwudziestu minutach przynieśli nasze zamówienia. Jedzenia rozpływało się w ustach. Muszę zacząć przychodzić to częściej. Karmiliśmy siebie nawzajem i wymienialiśmy się spostrzeżeniami na temat zamówionych dań. Jak się okazało moje wygrało. Po zjedzonej kolacji udaliśmy się na spacer po parku. Paru fotografów myślało, że są nie widoczni, ale coś im się nie udało. Zatrzęsłam się. Zrobiło się już zimno.
- Zimno ci? - Spytał Loczek. Na odpowiedź pokiwałam głową, po czym chłopak szybko zarzucił na ramiona marynarkę. Po skończonym wieczorze udałam się do domu chłopaka, gdyż miałam poznać lepiej jego przyjaciół. W końcu jego "dziewczyna musi wiedzieć o nim wszystko i jak się zachowują jego przyjaciele. Weszliśmy do domu, ściągnęłam z ramion marynarkę Harrego i za rączkę powędrowaliśmy do salonu. Tam wszyscy wytrzeszczyli na nas wzrok, a szczególnie na mnie. No cóż potrafię i mam nosić coś innego od miniówek... Przywitałam się i razem z Harrym usiedliśmy na kanapie. Skrzyżowałam nogi i oparłam się o Loczka. Jak się okazało lekcje aktorstwa nie poszły na marne. Dzięki nim nie zwracał uwagi, że normalnie czuję wstręt do Harrego. Rozmawialiśmy i co chwila się uśmiechaliśmy do siebie, żeby wyszło bardziej naturalnie. Oczywiście parę całusów nie mogło zabraknąć. W pewnym momencie zrobiłam się śpiąca, a że nie chciało mi się wracać do domu poprosiłam Harrego, żeby poszedł ze mną na chwilę na górę.
- Tylko dzieci mi tam nie robić! - krzyknął za nami Louis. Polubiłam go, w zasadzie cała piątka była do zniesienia i coraz łatwiej było mi udawać. Weszliśmy do pokoju mojego "chłopaka". Trochę się zdziwiłam, że panuję tu taki porządek.
- O co chodzi? - spytał.
- Spać mi się chce, a wolałabym nie tłuc się po nocach nie obrazisz się jeśli się spytam czy mogę u was nocować? - spytałam.
- Jasne w końcu jesteśmy para powinniśmy sobie pomagać - zaśmiał się, a ja zaraz z nim. Podał mi jakąś dużą koszulkę po czym powędrowałam do łazienki. Na szczęście miałam demakijaż i tego typu sprawy ze sobą, więc spokojnie mogłam go zmyć. Co też uczyniłam, po czym weszła pod prysznic. Siedzę tu już chyba z pół godziny. Woda oblewa moje ciało. Składa lekkie pocałunki na nim, tak jakby chciała udowodnić, że jest dla ciała najdelikatniejsza. Wyszłam z pod niego i zorientowałam się, że zostawiłam koszulkę od Harrego w jego pokoju. Zawinęłam się ręcznikiem i powędrowałam w tym kierunku. Harry siedział na łóżku już w spodniach od piżamy, ale tors miał nagi. No chłopie pora odstawić na trochę siłownię. Ma na prawdę świetne mięśnie brzucha, i ogółem mięśnie. Jestem ciekawa co on robi na tym laptopie, dlatego się spytałam.
- Hm.. - oderwał na chwilę wzrok od ekranu, po czym zorientował się jak jestem ubrana, przez co lekko się zarumieniłam. - Robię twitcama, od czasów x;factor żadnego nie było, więc jakoś mnie naszło. - odpowiedział, ale zauważyłam, że nadal lustruje moje odkryte części ciała.
- Aha... to cześć wszystkim - krzyknęłam.
- Chcą ciebie zobaczyć, mogę? - Podeszłam do niego i usiadłam na boku łóżka.
- Widzicie mnie - uśmiechnęłam się promiennie - i jak wrażenia? - uśmiechnęłam się.
- Ja mówię, że w ręczniku i mokrych włosach ci do twarzy.
- a ja mówię dzięki, ale teraz zmykam się ubrać. Przecież co by było gdybyście mnie zobaczyli nagą? - zaśmiałam się odchylając głowę do tyłu. Wyszłam z pomieszczenia i udałam się do łazienki. Po ubraniu majtasków i koszulki Hazzy zabrałam moje ubrania i na bosaka udałam się do pokoju chłopaka. Nadal rozmawiał z fanami, więc się do niego przyłączyłam. Jak się okazało, dosłownie wszystkie fanki One Direction mnie lubią. Widziałam tam chyba tylko jedną obelgę i to tylko na temat mojego koloru włosów. I to na przemian z miłą sugestią. Dziwie się, że nikt nie podejrzewa niczego. Parę osób, pewnie dla żartu, napisało, żeby Harry nie zniszczył mi figury. Oczywiście wszyscy wiedzą w jakim sensie, na co Hazza się oburzył i udał się na przeciwną stronę pokoju. Oczywiście powiedziałam to fanom. Niektórzy pisali w innych językach. Na szczęście umiem ich na prawdę strasznie dużo. Więc każdy kraj dostał pogadankę ze mną w ich ojczystym języku. Najwięcej pogadałam z polkami. Tam są dopiero śmieszne dziewczyny! Chyba muszę namówić chłopaków, żeby najbliższy koncert odbył się w tym kraju. Po pożegnaniu się z dziewczynami uśmiechałam się jak głupia.
- No co? - spytałam się. Dlaczego? Bo Harry dziwnie się na mnie patrzy, i to cały czas! Podszedł do mnie, położył się na mnie opierając się przy mojej głowie. Nasze oddechy się zmieszały w jeden.
- Seksownie wyglądasz, gdy mówisz w innym języku. - szepnął wprost do mojego ucha.
- n'oubliez pas que c'est seulement un jeu - powiedziałam po francusku nie zapominaj, że jest to tylko gra. Ten się tylko zalotnie uśmiechnął i wpił w moje wargi.

czwartek, 20 września 2012

LWWY

Gdybym dzień zwlekała to bym z ty wstawiła rozdział, ale przykro mi nie da się nie obejśc bez tego na blogu, a więc w końcu możemy posłuchać nowej piosenki chłopaków! Kto też ryczy i wszyscy maja go za wariatkę? Cóż ja tak mam xD http://www.dailymotion.com/video/xtqowe_one-direction-live-while-we-re-young_music Link jakby ktoś nie widział, choć pewnie wszyscy widzieli KOCHAM ICH!


ps.: strasznie dużo Zayna co nie? A mało Horanka...

niedziela, 16 września 2012

Do was! ;*

Widzę, że jest parę osób, które czyta tylko to opowiadanie. A więc zapraszam tez na inne http://onedirectioniandrea.blogspot.com/ <----------- 21 rozdziałów i ciągle piszę.
http://everything-is-perfect-before-a-lie.blogspot.com/ <------ 1 rozdział i napisze więcej jak  go wybierzecie na bloga który ma być pisany po zakończeniu Bloga o Andy.



PAMIĘTAJCIE WIĘCEJ ROZDZIAŁÓW NA TEGO BLOGA TYLKO JEŚLI BĘDZIE DUŻO GŁOSÓW NA NIEGO! STRONA http://onedirectioniandrea.blogspot.com/ 


jest ankieta, żebym się połapała gdzie mam wstawiać rozdziały i nad czym rozmyślać. xD

To kto chce czytać to musi zagłosować ^^

KOCHAM WAS XxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxX

środa, 12 września 2012

Rozdział 3

Wstałam rano i się przeraziłam. Moja pierwsze myśl to nie była jak zwykle ,,Ugh...szkoła" tylko ,,Harry, pocałunek". Ja się chyba zabije. Albo lepiej, zrzygam. Ale najpierw trzeba iść do szkoły. Ubrałam bordowe spodnie do połowy łydki, białe vansy oraz kremową koszule z długą kokardą. Na ramiona nałożyłam jeszcze czarny sweter. Jestem dzisiaj jakoś lepiej ubrana niż zwykle. Jakoś więcej pozakrywałam. Poszłam do łazienki i jeszcze się umalowałam. Rzęsy, korektor, błyszczyk i gotowe. Nasza gosposia Marta przygotowała mi śniadanie, więc mogłam od razu zacząć jeść. Marta była jedną z osób, dla których jestem miła. Kobieta jest także polką. Przeniosła się do Londynu, gdyż tutaj osoby z jej wykształceniem zarabiają więcej. Gdy przyjechała, nie miała gdzie się podziać. Dodatkowo okradli ją na lotnisku i nawet nie mogła wynająć jakiegoś pokoju. Akurat miałam powitać rodziców, ponieważ wracali z podróży biznesowej. Widziałam całe zajście, więc zaproponowałam jej u nas pokój oraz prace. Mało osób wie, że jestem w takich sytuacjach bardzo szczodra. Wszyscy myślą, że znaleźliśmy ją w internecie. Podziękowałam miło za jedzenie i wstałam od stołu. Podałam mi jeszcze śniadanie do szkoły. Zabrałam parasol kurtkę, kluczyki i wyszłam. Wsiadłam do auta i pojechałam po Ashley. Po drodze wjechałyśmy jeszcze do sturbacksa. Jak zwykle pachniało tu ziarnami kawy oraz świeżymi wypiekami. Dla siebie wzięłam Cappuccino oraz pączka. Ashley to samo. Gdy dojechałyśmy do szkoły wszyscy się na nas gapili. Dzisiaj obie ubrałyśmy się inaczej niż normalnie. Czarnula miała miętowe spodnie, czarne baleriny oraz tego samego koloru przeźroczystą koszulę bez rękawów. Pod spodem oczywiście czarny stanik. Przechadzałyśmy się ścieżką przed szkołą po czym usiadłyśmy na murku i zaczęłyśmy plotkować. Co jakiś czas ktoś próbował się do nas dołączyć, ale odsyłałyśmy go z kwitkiem. No i znów spóźniłyśmy się na lekcje. Miałam to w nosie.
- Wie pani nie wszyscy mają kuraka na ogródku, który pieje i wybudza ze sny. My używamy takiego fajnego wynalazku zwanego budzikiem. To nie nasza wina, że technologia czasem może zawieźć.
- Heh - westchnęła - Maggie usiądź już. Mam dość tych twoich uwag. - i ciągnęła nadal lekcje. W sumie.... mogę spróbować być miła. Tylko dla kogo? A trudno zastanowię się później. Po skończonych lekcjach odwiozłam Ashley do domu, a sama wróciłam do swojego. Przebrałam się w szorty i duży t-shirt. Odrabiałam właśnie lekcje i zaczął dzwonić mój telefon. Rozbrzmiała muzyczka.  Pierwszy raz nie odebrałam. Uwielbiam tą piosenkę, jest z mojego ulubionego serialu Pretty Little Liars. Telefon zaczął drugi raz dzwonić, więc odebrałam.
- Halo? - powiedziałam.
- Maggie? - ktoś spytał. Po głosie poznałam, że to chłopak mniej więcej w moim wieku.
- Tak... Kto mówi? - spytałam.
- Harry... słuchaj mogłabyś się spotkać ze mną w Gordon Romsay? Musimy o czymś porozmawiać. To P I L N E.
- Ym.... no dobra o której?
- Jak najszybciej. Będę czekał.
- Pa
- Pa. - i się rozłączył. Postanowiłam tak, ponieważ.... A nawet sama nie wiem czemu wpakowałam się w to gówno. Chyba z czystej, głupiej ciekawości. Ubrałam długą blado-różową koszulę. Czarną skórzaną kurtkę. Czarne szpilki i tego samego koloru torebkę. <link>. Krzyknęłam, że wychodzę i pojechałam na wyznaczone miejsce. Gdy wchodziłam od razu zauważyłam Harrego oraz jakiegoś byka (hahah żart wiecie o co mi chodzi. Taki wielki człowiek). Podeszłam do niech i się przywitałam.
- Ym... o co chodzi? - spytałam po dłuższej chwili. Ale oni mi pokazali tylko pewną gazetę. Tytuł głosił ,, Czy Harry Styles ma nową dziewczynę? Przyłapano go jak się całował się z córką najlepszych rekinów w mieście Maggie Olsen! (są zdjęcia!)" Ym... okej. Skąd oni to mają. Wysłałam pytające spojrzenie obydwu.
- Chodzi o to, że jeśli Harry zacznie zaprzeczać, że z tobą chodzi. - zaczął Paul. (tak wiem początkowo go nie poznałam) - Ugh... Maggie posłuchaj mnie moja droga. Musisz poudawać przez dłuższy okres czasu, że jesteś dziewczyną Harrego...
- ŻE CO?! - przerwałam mu - Mam niby zacząć z nim chodzić? Was chyba do reszty porąbało - wstałam z krzesła i dalej krzyczała. Jak skończyłam usiadłam i zaczęłam od nowa - nie ma mowy, żebym zaczęła chodzić z lalusiem. Moja reputacja by na tym strasznie ucierpiała, wszyscy wiedzą, że go nie cierpię, nawet ty!
- Ale całus ci się podobał - uśmiechnął się szyderczo loczek - no weź proszę, a co by ludzi powiedzieli o mnie? Że całuje się z kim popadnie. Proszę! Tylko jakiś czas aż wszystko ucichnie. Nie będą o nas już pisać, ani nic. Co ci szkodzi? - W sumie miał rację, po za tym jeszcze więcej osób by zaczęło się mną interesować. Po za tym to jest świetna okazja, żeby stać się miła. Może to nie jest taki zły pomysł?
- Zgoda - wymamrotałam cicho. - tylko jeśli już mam z tobą chodzić to ja chcę już jakieś wynagrodzenie. Nic za darmo. Żeby was jakoś mocno nie wykorzystywać. Tysiąc za tydzień. Jeśli się zerwie po środku tygodnia wypłata z góry plus wypowiedzenie siedem stów. Umowa stoi?
- Jeny widać, że się wdałaś w rodziców - przyznał Poul - Ale umowa stoi. To teraz błagam was, żebyście poszli na jakąś randkę czy coś. I pamiętajcie nie szczędźcie sobie uczuć! - krzyknął, gdy już wychodziliśmy.
- Może powtórka z wczoraj, chyba nie było tak źle - chwycił mnie za rękę, a ja niechętnie ją przyjęłam.  -Myślę, że mi się to spodoba. - szepnął mi do ucha.
- Jesteś obrzydliwy. Ale mus to mus. A i jeszcze jeden warunek.
- Jaki?
- Nie zakochaj się we mnie.

niedziela, 9 września 2012

Rozdział 2

Przeciągnęłam się. Dzisiejszy dzień zapowiada się zajebiście! Najpierw idę z Ashley na plażę, potem na jakiegoś drinka na miejscu, następnie naszykować się na jakąś imprezę jej ojca. No może to ostatnie nie jest zbyt fajne, ale lepsze to niż nic, co nie? Gdyby nie to pewnie zostałabym w domu i oglądała z przyjaciółką filmy. Wstałam z łóżka i powędrowałam do łazienki. Umyłam się zrobiłam makijaż i się ubrałam, a pod spodem założyłam strój kąpielowy. Gdy wyszłam z łazienki zauważyłam, że mama zrobiła śniadanie, więc szybko zjadłam je. Weszłam do swojego pokoju, zapakowałam najpotrzebniejsze rzeczy do torby.
- Wychodzę! - krzyknęłam i tak zrobiłam. Weszłam do auta i zadzwoniłam do czarnulki, że już jadę. Po dziesięciu minutach byłam już na miejscu. Pojechałyśmy na plaże przy świetnych humorach. Aż w pewnym momencie zaczęła lecieć z radia piosenka One Direction. Ugh... jak ja ich nienawidzę, ale zgodziłam się dla Ashley. Na cały głos śpiewała, przez co nie mogłam przestać się śmiać. Dojechałyśmy, rozłożyłyśmy się i ściągnęłyśmy ciuchy. Ashley miała na sobie śliczne, żółte bikini. Postanowiłyśmy najpierw trochę się pokąpać, a potem pójść chwile pograć w siatkę i się poopalać. Tak też zrobiłyśmy. Jak leżałyśmy plackiem na ręcznikach jakiś koleś do nas podszedł i zaproponował drinki zgodziłyśmy się. Po dwóch powiedziałam dość, w końcu to ja miałam prowadzić, ale moja towarzyszka, jakoś nie zamierzała przestawać. Po pięciu ją do tego zmusiłam. Była lekko wstawiona. Wróciłyśmy do mnie do domu i zaczęłyśmy się szykować. Zostały nam jakieś dwie godziny. Mało czasu. Na początek wybrałyśmy sukienki. Dla mnie cała błyszcząca zielona sukienka, a dla Ashley różowa z pasem pod piersiami. Zostało jeszcze się umalować i wybrać buty. Gdy wszystko było gotowe akurat przyjechał po nas samochód. Zabrałyśmy nasze kopertówki i ruszyłyśmy do auta. Jak zwykle praktycznie same sławy na przyjęciu, cóż za nowość? Nie no cieszę się, że mogę je poznać i w ogóle, ale przydało by się parę normalnych osób. Zrobiłyśmy wejście smoka. Zgadnijcie dlaczego? Oczywiście były korki, więc się spóźniłyśmy. Zeszłyśmy po wielkich schodach na dół.  Sale można nazwać złotą. Wszędzie są zdobienia. Czy ktoś oglądał  Pamiętnik Księżniczki? A więc tu jest tak samo. Tylko nie ma wielkich sukni, ale wystrojone kobiety. Ojciec Ash zabrał nas pod swoje skrzydła i przedstawiał wszystkim. W końcu wskazał grupkę młodzieży, która też musiała tutaj przebywać. Podeszłyśmy i się przedstawiły. Rozmawiałyśmy i siedziałyśmy jak jakieś przyzwoitki. Nie dość tego.
- Choć się zabawić - szepnęłam do przyjaciółki, na co się uśmiechnęła.
- Wreszcie myślałam, że nigdy tego nie powiesz - odpowiedziała i wstała. Zaprosiła mnie gestem ręki i udałyśmy się na parkiet. Przy okazji zabierając kogoś do tańca. Przetańczyłyśmy już chyba z każdym na tej sali. Ktoś postukał mnie w ramię, mój obecny partner  skinął głową i odszedł. Odwróciłam się i stałam przed Harrym. No muszę przyznać, że wygląda naprawdę dobrze, a wręcz seksownie. Ale nigdy tego nie powiem głośno. Do końca jeszcze nie ześwirowałam.
- Mogę prosić - spytałam.
- Jeśli mus to mus - uśmiechnął się normalnie, tak słodko, że zaraz rzygnę tęczą. Akurat puścili bardzo wolny kawałek. Och, ale mam szczęście! Będę tańczyła z Harrym Stylesem przytulańca! Czujecie ten sarkazm? No i się zaczęło, ugh... Dobra tańczymy, on mi słodzi, jak to pięknie wyglądam. Próbuje swoich sztuczek, a ja go cały czas spławiam i marzę, żeby jak najszybciej się to skończyło. No fajnie patrzę na moją przyjaciółkę, ale ta tańczy w najlepsze z Niallem, a reszta przyprowadziła swoje dziewczyny. O matko, skąd ja to wiem? A no tak godzinne wykłady wykonywane przez Ashley. Fuck Yeah! Piosenka się skończyłam, wyswobodziłam się z objęć loczka i podążyłam na taras. A co on zrobił? Ten dureń poszedł za mną. Gdy już byłam na powietrzu odetchnęłam z ulgą.
- Co tak znikasz kocie? - spytał, a ja chciałam już mu wytarmosić, te loczki.
- Kocie? Serio myślisz, że się na coś takiego złapie? No to się grubo mylisz. Muszę zgrywać miłą panienkę dla Paula i Ashley, żeby było, że wszystko u nich jest idealne, tak? Więc się ode mnie odpierdziel, comprendo? - Jeny, ale ten koleś działa mi na nerwy. Zaczął poruszać dziwnie brwiami. - Jezu nic dziwnego, że nie masz dziewczyny. Mam nadzieję, że reszta tych małpiszonów jest normalniejsza od ciebie.
- Zaraz, skąd wiesz, że nie mam dziewczyny? Czyżbyś zgrywała tylko niedostępną? - I zaczął się przybliżać.
- No chyba na głowę upadłeś - odchyliłam się do tyłu i zrobiłam minę zwaną, Are you fucking kidding me? - Mam przyjaciółkę, która uwielbia wasz zespół i mówi mi o was praktycznie cały czas. Ty chyba nie myslisz, że ja bym mogła was lubić, co nie?
- Powiedzmy, ale nadal widzę w twoich oczach, że ciebie pociągam.
- Żartujesz? Mogłabym nawet się z tobą pocałować, a nic bym nie poczuła. W moim brzuszku nie rozbroiły by się tak zwane ,,motylki".
- Serio? To to zrób i się przekonamy. - zaczął sobie ze mnie drwić, o nie na to to ja nie pozwolę gówniarzowi.
- A żebyś wiedział, że to zrobię! - wykrzyknęłam i wpiłam się w jego wargi. Początkowo stał nieruchomo. Lecz trwało krótko. Po chwili całowaliśmy się bardzo namiętnie. No muszę przyznać koleś całuje NIEZIEMSKO, ale to nic nie zmienia, że go nie kocham. Ale cóż, jak ma się już takiego genialnego partnera to trzeba to wykorzystać. Jeny ile to trwa. Oderwaliśmy się od siebie.
- No nie można powiedzieć, że dobrze nie całujesz, ale to nie zmienia tego co do ciebie czuje. Czyli powiedzmy, że niezbyt ciebie lubię.
- Dzięki za komplement, i muszę przyznać, że też jesteś w tym niczego sobie...
- No cóż praktyka - zaśmialiśmy się. Zbliżał się do jeszcze jednego pocałunku, ale ja w ostatniej chwili się oderwałam i odeszłam.